Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

środa, 19 kwietnia 2017

ESBECKI GAMBIT CZY MAT MACIEREWICZA ?

Od początku lat 90. konstrukcja ataków na Antoniego Macierewicza opierała się na tym samym modelu: epatowaniu prymitywnym kłamstwem i dezinformacją oraz odwoływaniu do negatywnych skojarzeń i odczuć, wśród których strach, zawiść i irracjonalna niechęć odgrywają rolę wiodących ekscytacji. Wielu naszym rodakom - ludziom słabym i zależnym od projekcji ośrodków propagandy z łatwością wmówiono, że polityk skuteczny, mający trwałe zasady moralne i solidny fundament ocen rzeczywistości, musi należeć do osób „kontrowersyjnych i ekstrawaganckich”.
Operacja „esbeckiego gambitu”, której celem jest pozbawienie stanowiska ministra obrony narodowej, nie odróżnia się od poprzednich kombinacji, w których sięgano po dowolne łgarstwa, manipulacje i intrygi. Jeśli nawet nie miały one żadnego związku z faktami i prowadziły na bezdroża rozumu – tym gorzej dla faktów i logiki. Efekt nie jest bowiem zależny od miary intelektu lub normy sumienia, ale od możliwości dotarcia do odbiorcy i zmuszenia go do obcowania z zatrutym źródłem. Odbiorca jest tym bardziej podatny na dezinformację, im dłużej trwa atak  i częściej utrwalają się negatywne skojarzenia. Dla osiągnięcia celu nie trzeba nic więcej.
Jedna okoliczność tworzy „nową jakość” w obecnej kombinacji – aktywny udział polityków Prawa i Sprawiedliwości oraz włączenie w nią partyjnych przekaźników, zwanych „wolnymi mediami”. W tekstach z poprzednich miesięcy wskazywałem na szereg wypowiedzi i decyzji, które jednoznacznie podkreślały to uczestnictwo i przyczyniały się do wytworzenia atmosfery korzystnej dla celów „esbeckiego gambitu”. Jeśli dziś niektórzy mędrcy odkrywają, że „odejście Antoniego Macierewicza jest możliwe”, to konkluzja spóźniona o co najmniej pół roku.  
Przedświąteczna inscenizacja z „dyscyplinowaniem” B. Misiewicza, rozegrana przez J. Kaczyńskiego i jego media, przecina wątpliwości co do intencji prezesa PiS. Na oczach milionów Polaków urządzono ponure widowisko, angażując w nie najważniejszych polityków, ośrodek prezydencki i rządowe media. Tylko niewiele osób potrafiło dostrzec, że wokół „casusu Misiewicza” – rozegranego wyłącznie w celu dyskredytacji Antoniego Macierewicza, powstała realna „wspólnota brudu” – sojusz partii rządzącej i antypolskich ośrodków propagandy. To ważny dowód na prawdziwość tezy, że większość rzekomych sporów na linii rząd -„opozycja”, gros medialnych potyczek i  spektakularnych walk, należy traktować jako mistyfikację mającą uwiarygodnić mitologię demokracji i istnienie w III RP „mechanizmów politycznych”. W rzeczywistości – mamy do czynienia z rodzajem gry, w której Polacy występują w roli widzów teatru cieni. Gry korzystnej dla obu stron, ponieważ jedną uwiarygadnia jako „opozycję”, drugą zaś stawia w roli „ofiary” i rozgrzesza jej zaniechania. Warto zwrócić uwagę, że z „pola rażenia” tej gry wyłączony jest prezydent Andrzej Duda – co też znakomicie podkreśla jego rolę „stabilizatora układu”.
Powstały w ten sposób „system naczyń połączonych”, pozwala manipulować nastrojami społecznymi i unikać prawdziwych zmian. Dopiero temat, w którym pojawia się interes nadrzędny środowiska decydenckiego III RP, ujawnia faktyczną symbiozę i korelacje działań PiS-u i tzw. ”opozycji”.
Po przeprowadzeniu przedświątecznej inscenizacji, wpojeniu wyborcom kilku „sondaży” poparcia oraz wytężonej pracy partyjnych wyrobników – owa „wspólnota brudu” przejdzie wkrótce do etapu końcowego.  Trzeba będzie przekonać elektorat, że obecność Antoniego Macierewicza na tyle szkodzi świetlanemu wizerunkowi partii, iż została ona zmuszona podjąć niezbędne kroki w celu "obrony nadrzędnych wartości".
Intensyfikacja działań pozwala przypuszczać, że ten etap potrwa ok.2-3 tygodni i zakończy się odejściem szefa MON.
Skłaniam się ku opinii, że, tzw. „względy wizerunkowe” odgrywają tu jedynie rolę pretekstu, tym mocniej nagłaśnianego, że elektorat PiS od lat utrzymywany jest w przeświadczeniu, iż należy unikać wszelkich „prowokacji”, dbać o dobre relacje z ośrodkami propagandy oraz zabiegać o poparcie mitycznego „wyborcy centrowego”.
Decyzja J. Kaczyńskiego, by ze „sprawy Misiewicza” uczynić kilkudniowy spektakl medialny i  rozegrać go w świetle kamer telewizyjnych pokazuje, że szef partii niespecjalnie zabiega o  jej wizerunek, a teza o „obronie wizerunku” jest niewiele warta. Gdyby było inaczej, nie dopuszczono by do takiej ekspozycji tematu i publicznego „kajania” partyjnych aparatczyków.
Ponieważ PiS musi osłonić swój udział w „esbeckim gambicie”, tematem przewodnim operacji wymierzonej w Macierewicza będą działaniach służące poprawie wizerunku partii oraz trosce  o najwyższe standardy sprawowania władzy. To bardzo „chwytliwy” temat, bo dla większości wyborców PiS zarzut „szkodnictwa wizerunkowego” jest rodzajem najciężej zbrodni, zaś postawienie tego zarzutu skutecznie paraliżuje krytykę i samodzielne myślenie.
Stopień zaawansowania  kombinacji sprawia, że istota problemu nie dotyczy już kwestii – jak i kiedy, lecz pytania, którego nikt nie ma ochoty zadać: dlaczego?
Jeśli odrzucimy „względy wizerunkowe”, których logika prowadziłaby do intencji przypodobania się idiotom i kanaliom, pozostanie motyw, który zawsze był faktycznym powodem ataków na Antoniego Macierewicza – ochrona interesów agentury i „długiego ramienia Moskwy”.
Na przestrzeni ostatnich trzech dekad, trudno byłoby wskazać polityka, który mocniej naruszył interesy tego środowiska. Zawsze więc, gdy pojawiają się żądania odejścia Macierewicza, inspiratorów i decydentów kombinacji trzeba szukać w środowisku służb wojskowych PRL i ich agentury. To sprawia, że, (co najmniej od roku 1992) rzetelna odpowiedź na pytanie: komu i dlaczego przeszkadza Antonii Macierewicz, musi uwzględniać diagnozę wpływów Kremla na procesy zachodzące w III RP.
Jeśli również dziś rządzą nami ludzie, którym obawa przed zarzutem rusofobii (i każdej innej załganej normy) nie pozwala  wyjść z kręgu jałtańskiego „georealizmu” i skłania ich do ustępstw przed antypolską  zgrają, jest to oznaką tej najgorszej patologii.
Podobnie, jak ucieczka PiS-u od wszystkich tematów związanych z aktywnością środowiska b. WSI, jak ukrywanie Aneksu, nierozliczenie okresu prezydentury B.Komorowskiego czy wstrzymanie przez J.Kaczyńskiego MON-owskich projektów ustawy dezubekizacyjnej i degradacyjnej. Ostatnim przejawem tej tendencji jest pominięcie najważniejszej z afer poprzedniego reżimu - afery marszałkowej, w zbiorze opublikowanej przez PiS tzw. ”listy afer koalicji PO-PSL”. Nie sposób uznać to za przypadek.
Niełatwo też wytłumaczyć, że właśnie w takich sprawach i wszędzie tam, gdzie pojawia się cień „długiego ramienia Moskwy”, można dostrzec złowrogą ciszę i niechęć do podjęcia trudnych tematów.
Dawno temu napisałem, że jeśli partia rządząca nie wykazuje woli oczyszczenia Polski z wpływów środowiska WSW/WSI, jeśli ucieka od oceny byłego lokatora Belwederu i nie zamierza podjąć audytu tej prezydentury, można to wytłumaczyć tylko jedną okolicznością – istnienia układu gwarantującego bezkarność ludzi z tego środowiska.
Współuczestnictwo prezydenta Dudy i polityków partii Kaczyńskiego w działaniach wymierzonych w szefa MON, wyglądają zatem niczym efekt jakichś tajnych paktów lub ograniczeń, które legły u podstaw „nowego rozdania” z 2015 roku. To, że nikt nie ma odwagi ich dostrzec, a tym bardziej – nazwać po imieniu, jest kolejnym dowodem pozostawania III RP pod kuratelą obcych sił i interesów. Dopatrywanie się w tych działaniach wyłącznie aktywności „totalnej opozycji”, nie tylko kompromituje wyznawców takiej tezy, ale znakomicie osłania rzeczywistych inspiratorów.
Drugie pytanie, które warto sobie zadać, jest zdecydowanie trudniejsze i sprowadza się do wątpliwości – co dalej?
Dziś tylko sygnalizuję temat, bo wydarzenia z najbliższych tygodni pozwolą wypracować bardziej wiarygodne wnioski.
Ewentualna dymisja Antoniego Macierewicza musi wywołać negatywne reakcje elektoratu PiS, a przynajmniej tych wyborców, których stać na rozstanie z partyjną demagogią. Sądzę jednak, że te nastroje zostaną sprawnie okiełznane i skanalizowane przez partyjnych wyrobników z „wolnych mediów". Kilka występów polityków PiS oraz wytężona praca tzw. „sondażowni”, szybko przekonają wyborców o nieomylności „strategii” J.Kaczyńskiego.
Już dziś jednak ujawnia się lęk, który będzie towarzyszył uczestnikom „esbeckiego gambitu”. Straszenie „rozłamem w PiS”, złowieszcze opowieści o „radykalizacji” i „strategii ślepego marszu”, należą do tego samego arsenału środków dezynfekcyjnych, jakimi posługują się przedstawiciele ”opozycji” i są obliczone na wprowadzenie odbiory w błąd.  Gdy R. Sikorski  próbuje „mobilizować” prezesa PiS alarmującą teoryjką – „jeżeli Macierewicz nie wyleci, to znaczy, że ma na Kaczyńskiego haki", jest w tym ten sam ładunek fałszu, jak w prognozach małych demiurgów z „wolnych mediów”.
Jedna brednia ma uśmierzyć nastroje społeczne, druga zaś, przekierować je w stronę konfabulacji i niedorzecznych podejrzeń o „nieczystą grę” Macierewicza. Obie służą propagandowej osłonie „esbeckiego gambitu”.
Lęk przed niekontrolowaną reakcją elektoratu i utratą rządu dusz „na prawicy”, może mieć jednak racjonalne podstawy. Odejście z rządu szefa MON i chwilowa (lecz silna) fala krytyki PiS-u, to właściwy czas dla stworzenia nowej siły politycznej – autentycznej opozycji antysystemowej. Tego boją się wszyscy uczestnicy kombinacji wymierzonej w Antoniego Macierewicza, a szczególnie ci, którzy pod osłoną patriotycznej retoryki i pozorowanych zmian, chcieliby kontynuacji komunistycznej hybrydy.
Po to, by nie była to kolejna „trzecia siła”, inspirowana przez środowiska esbeckie, trzeba jednego warunku – wiarygodnego i silnego przywódcy, który z klęski zawiedzionych nadziei i traumy utraconych szans, potrafiłby zbudować potencjał ruchu politycznego. Można przypuszczać, że taki ruch zdobyłby poparcie ogromnej większości „twardego” elektoratu PiS, ale też przyciągnął wyborców z innych środowisk, wykluczonych dziś na mocy systemowych inscenizacji.
Lęk przed podobnym scenariuszem jest tym większy, że ze strony Antoniego Macierewicza nigdy nie groziły i nie grożą działania wymierzone w partię J. Kaczyńskiego, a tym bardziej, sprzeczne z interesem  Polski. Żadna „partia ludu pisowskiego” nie musi być wrogiem pana Kaczyńskiego ani dążyć do marginalizacji PiS-u. To sprawia, że próba przymusowej „radykalizacji” takiej inicjatywy lub szermowanie zarzutem „ataku na PiS”, byłoby absurdalne i skazane na porażkę.
Teoria szachowa mówi, że poprawne przeprowadzenie gambitu, powinno gwarantować graczowi uzyskanie lepszej pozycji. Ponieważ „esbecki gambit” nie jest potyczką dwóch szachistów, lecz niespotykaną w teorii gier kombinacją „organizatora turnieju”, to zakończenie ma wzmocnić wyłącznie jego pozycję. Gdyby odpowiedź na pytanie – co dalej, uwzględniała zamysł powstania autentycznej opozycji, efekt fałszywego gambitu okazałby się zabójczy dla kreatorów tej gry.


Teksty związane z tematem:








124 komentarze:

  1. Jeżeli esbecki gambit doprowadzi do odwołania Ministra Macierewicza to znaczy, że jest za słaby na bycie Ministrem ON. Wierzyłem, że Pan Macierewicz poradzi sobie z esbekami i wsiarzami, ale jak zostanie odwołany to nie będę miał pretensji do Onych, bo oni wykonali swoje zadanie, a jedynie do Pana Macierewicza, że zawiódł moje nadzieje w nim pokładane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że pierwszy komentarz pochodzi od tak pryncypialnego siłacza. Ale obawiam się, że stracił Pan czas na czytanie i komentowanie. Bo jeśli ktoś wyobraża sobie "pucze" Macierewicza, wykorzystanie armii, itp. formy "radzenia sobie" z przeciwnikiem, źle trafił.
      Gdy wskaże mi Pan sensowny sposób na wykazanie skuteczność szefa MON wobec agresji"esbeków i wsiarzy", podejmę rozmowę.
      W przeciwnym wypadku proszę się nie fatygować z kolejnymi sofizmatami.

      Usuń
    2. @Jacek Kowalski
      Proponowałbym Siemoniaka, może nawet Sikorskiego ...
      Oni na pewno nie zawiodą pańskich nadziei, a i Kaczyński udowodniłby, że jest politykiem koncyliacyjnym.
      Z pewnością także prezydent Duda byłby zadowolony, bo świadczyłoby to o "zasypywaniu rowów".

      Usuń
    3. Nasi przeciwnicy są na tyle silni na ile my jesteśmy słabi.

      Usuń
    4. Panie Janie,

      nie zauważyłem, aby Autor miał - jak to Pan ujmuje - "pretensje do Onych". Autor zdiagnozował trafnie stan faktyczny.

      Ten artykuł nie jest o samopoczuciu ani pretensjach. Dzieli się Pan swoim samopoczuciem w sprawie, po ludzku to nawet rozumiem, ale na pewno z większym zainteresowaniem czytałbym Pana ocenę stanu faktycznego, uzupełnienie lub zanegowanie wypowiedzi Autora, wreszcie propozycje konkretnych działań.

      Nie mam żadnych pretensji ani do Putina, ani do Kaczyńskiego, ani do Breżniewa, Chruszczowa, czy Tito. Natomiast chętnie przyłożę się słowem i działaniem do likwidacji (również fizycznej) tego pierwszego i do odsunięcia od władzy Kaczyńskiego.

      Usuń
  2. Panie Aleksandrze,

    A co Pan sądzi o widocznym pęknięciu:

    O ile portal braci Karnowskich z lubością uczestniczy w akcji przeciw Macierewiczowi i grzeje temat jak należy, np.:

    http://wpolityce.pl/polityka/336101-znamy-tresc-kolejnego-pisma-prezydenta-do-szefa-mon-czytamy-w-nim-o-wykazie-listow-bbn-na-ktore-nie-odpowiedzial-minister-Macierewicz

    to media związane z "Gazetą Polską" starają się bronić ministra obrony (nawet Sakiewicz został za to zaatakowany przez Karnowskiego, jako ten, który chce rozłamu w PiSie)?

    A tu jeszcze mamy opinię Piotra Naimskiego (czyżby wygłoszoną w imieniu pana Antoniego?):
    http://wpolityce.pl/polityka/335992-piotr-naimski-nie-da-sie-wbic-klina-miedzy-jaroslawa-kaczynskiego-a-antoniego-macierewicza
    Czy to tylko pobożne życzenia, skoro widać, słychać i czuć, że to sam Kaczyński stoi za nagonką na Macierewicza?

    I jeszcze jedna wątpliwość: skoro teraz tyle wysiłku trzeba teraz włożyć w odwołanie Macierewicza, to dlaczego został w ogóle powołany do MON? Przecież ministrem miał zostać Gowin?

    Dużo tych znaków zapytania.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wąż Wystygły,

      O portalu panów Karnowskich i ich czynnym udziale w "esbeckim gambicie" pisałem wielokrotnie. To zrozumiałe, bo środowisko wpolityce jest szczególnie bliskie ludziom Pałacu Prezydenckiego i wyjątkowo niechętne szefowi MON.
      Jeśli chodzi o rozmaite akty obrony ministra Macierewicza, to zapytałby - na czym ona polega?
      Czy w której z publikacji GP wskazano na rolę prezydenta Dudy w nakręcaniu tej kombinacji? Czy medium to poinformowało czytelników o zaangażowaniu J.Kaczyńskiego i innych polityków PiS w nagonkę na szefa MON? Czy dzięki tym mediom Polacy mogli dowiedzieć się, jakie draństwo wyrządzono B.Misiewiczowi i czemu służyła ta inscenizacja?
      Nie przypominam sobie takich publikacji i nie sądzę, by kiedykolwiek się pojawiły. To zaś oznacza, że "obrona" Antoniego Macierewicza jest tam zakreślona tylko do obszaru "totalnej opozycji" i nie zawiera rzetelnej informacji o kulisach "esbeckiego gambitu".
      To łatwo przychodzi i odejdzie wraz z końcem kombinacji.
      Zgadzam się z panem Naimskim - "nie da się wbić klina między Jarosława Kaczyńskiego a Antoniego Macierewicza". Bo też nie trzeba go wbijać.
      Pan Kaczyński nie ma żadnych "przyjaciół politycznych" (tu casus "trzeciego bliźniaka" Dorna) i realizuje dziś scenariusz rozpisany przez kreatorów "nowego rozdania". To w języku partyjnej nowomowy nazywa się pragmatyzmem politycznym.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  3. Szanowny Panie Aleksandrze,

    doskonały tekst, do którego trudno cokolwiek dodać.

    Całkowicie klarownie Pan to wszystko wyłożył, łącznie z matem, którego tak bardzo się boją.

    Odbierając 22 października 2016 r. Nagrodę Patrioty Roku im. Kazimierza Odnowiciela, Antoni Macierewicz powiedział:

    "Mam (...) pełną świadomość wagi słów, które patronują tej nagrodzie: "patriotyzm", "patriota". To jedne z największych słów w języku polskim i w ogóle w językach ludzi. Czy jest coś piękniejszego niż miłość do własnej Ojczyzny? Ksiądz prymas kardynał Stefan Wyszyński mówił: "Poza Bogiem najbardziej ukochałem Polskę". Czy poza Bogiem i wiarą jest coś, czemu warto służyć bardziej niż własnej Ojczyźnie? Chyba każdy odpowie, że nie ma. Chcę, żeby było to dla Państwa oczywiste - praca dla Ojczyzny to nie jest żadne poświęcenie, to nie jest żaden trud. Móc służyć Ojczyźnie to wielki przywilej, o którym marzyłem całe życie".
    I dalej:
    "Żyjemy w takich czasach, że decyzja moralna jest trudniejsza do zrealizowania, niż stanięcie w szranki nawet walki fizycznej. Doprowadzono do takiej sytuacji, iż pióro dziennikarza i kamera telewizyjna, zamiast służyć prawdzie, są czasami bardziej groźne i są większym narzędziem opresji niż karabin maszynowy. Potrafiliście przeciwstawić się tej presji i nadal potraficie się jej codziennie przeciwstawić, a to nie jest łatwe".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Kazefie,

      Dziękuję za ten cytat.
      Można uznać, że Antoni Macierewicz trafnie przewidział obecne wydarzenia: „Doprowadzono do takiej sytuacji, iż pióro dziennikarza i kamera telewizyjna, zamiast służyć prawdzie, są czasami bardziej groźne i są większym narzędziem opresji niż karabin maszynowy.”

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  4. Macierewicz reprezentuje Państwo. Przyłączę się do każdej inicjatywy Macierewicza po ewentualnym wypchnięciu z PIS.

    PIS to partia. Partia to narzędzie. Dla mnie liczy się Państwo. Nie: partia. Ktoś zrozumie,ktoś nie zrozumie.

    Macierewicz to Państwo, to lider ludzi działających na rzecz Państwa. Jeżeli ktoś ma z nim problem, to ma problem ze mną, a to znaczy że podlega jurysdykcji prawa natury.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma takiej ceny, którą warto zapłacić za ew usunięcie Macierewicza. Jego usunięcie, to rozłam w PiS-ie i przes...a kadencja 2019-2023. Prezes spróbuje ...?

    OdpowiedzUsuń
  6. SLOWA BOG,HONOR,OJCZYZNA Patriotyzm powinny byc wypowiadane przez ludzi honoru inni nie maja prawa wycierac sobie codziennie
    plugawe geby tymi symbolami a tu byle ,,politycy" poprzyklejani of spodu szalupy udajac,ze tez plyna razem powtarzaja I powtarzaja wyswiechtujac je coraz bardziej - Antoni
    Macierewicz ma prawo je wypowiadac bo calym swoim zyciem zapracowal na swoja pozycje inni ,,powinni mu lizac buty"!!!
    Te gry polityczne doprowadza niebawem do KATASTROFY znowu bedzie jak 2005-2007 teraz jest wojna a jak wojna to skonczcie
    z PRZEBACZANIEM,POJEDNYWANIEM I innymi dziwadlami bo czas szybko biegnie I jak nie wy to ONI was zjedza razem z wasza glupa
    mania ,ze sie SAMI PO...OCZYSZCZAJA precz z nimi PRECZ !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Szanowny Panie Aleksandrze,

    W swojej bieżączce i na tt wyraziłem pogląd wobec "warcabów Kaczyńskiego" i tego co Pan nazwał "esbeckim gambitem".
    Poza pańskimi pytaniami nasuwają się jeszcze inne. Czy ten pisowski(!) gambit zakończy się na Ministrze ON? A co zrobią z Jego "harcerzami", których usytuował w newralgicznych punktach, ważnych dla Polski? Przecież ich tam nie zostawią. Wszak IIIRP nie zniesie "polskiej kolumny" w administracji pańswopodobnej.
    Pytanie najważniejsze: co zrobi sam Antoni Macierewicz?
    Jest bardzo doświadczonym politykiem i wie doskonale, że największe sukcesy, najważniejsze dla Polski odnosił jako polityk będący przy władzy, posiadający narzędzia sprawcze. Nawet tutaj wśród komentarzy można zauważyć "cień pretensji" do Antoniego Macierewicza, bo czasami chcąc zachować możliwości realnego wpływu na politykę swojej, nieswojej partii zmuszony jest do ruchów, wypowiedzi trudnych dla wielu z nas do przełknięcia. Sprawia wrażenie jakby "łagodniał" w swojej lojalności wobec... dobrze przecież wie kogo. Jakby starał się lojalnie grać w drużynie która stara się go zmarginalizować.
    I tu pytanie: czy On uzna, że sytuacja dojrzała i że On jest w stanie wziąć ciężar na swoje niemłode już barki?
    I równie ważne czy uzyska liczące się poparcie. Pozwalające na przywództwo nie tylko moralne, ale pozwalające realnie zmienić Polskę.
    Czas biegnie nieubłaganie i jeżeli ktoś (+-) z naszego pokolenia może dokonać "rzeczy niemożliwych" to jest tylko jeden człowiek
    do tego zdolny: Antoni Macierewicz. Tylko On może Polaków poprowadzić do Polski.

    Jeżeli uzna to za możliwe, to niech Czyni z bożą i nasza pomocą!

    A MY?
    Zróbmy póki co swoje. Małe zobowiązanie.
    Opodatkujmy się na rzecz wsparcia naszego Autora, żeby nie musiał zaprzątać sobie głowy szukaniem grosza na "codzienne bytowanie",
    tylko myśli swoje bezcenne skupił na pisaniu i niesieniu "kaganka oświecenia" pośród tych co to mają prawo i obowiązek bycia Suwerenem, a pozostają nieświadomi swej mocy i pobłażliwi dla swych wybrańców ponad wszelką miarę.

    Jeżeli nas na to nie stać, to dajmy sobie spokój i podążajmy ze spuszczonymi głowami niewolników w korowodzie oszukanych "kłamstwem demokratycznym". Każdy z nas wkraczający na ścieżkę walki z czerwonymi psami miał świadomość ryzyka i nieuchronności porażki w starciu z tak bezwzględnym i silnym wrogiem, ale wiedział że tak trzeba i miał też świadomość poparcia Polaków, Kościoła i otoczenia w którym był ceniony. Często wsparcia materialnego. Wiedział że ci za których on się wystawia nie dadzą zginąć jego bliskim.
    Tego etosu dzisiaj brak. Nie potrafisz, boisz się, nie masz czasu drogi Rodaku? To nie grzech, ale jeżeli uznajesz czyjeś działanie
    za ważne i godne, to powinieneś go wesprzeć, żeby żadna siła nie miała szans neutralizować go szantażem zawodowym, pozbawianiem zamówień, czy zapisem na wydawanie i publikacje. To takie proste i oczywiste, a ciągle "pancernych i husarzy" zaledwie garstka.
    Rozumię postawę Pana Ściosa i cenię Jego skromność, męskość i uczciwość wobec swoich Czytelników, ale dlatego właśnie piszę wprost:
    trzeba dać świadectwo swojej postawy, a nie tylko biernie korzystać z dóbr jakimi nas obdarza Autor. Proszę.

    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za kolejny wspaniały tekst.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodakvision,
      Szanowny Panie Mirosławie,

      W tekście przedstawiam scenariusz, który mógłby być najlepszą reakcją na „esbecki gambit”. Pod warunkiem, że podjętą natychmiast po zakończeniu tej operacji.
      Podzielam jednak Pańskie wątpliwości dotyczące decyzji Antoniego Macierewicza i do przedstawionych przez Pana argumentów dodałbym jeszcze jeden: obecny szef MON nie może liczyć na żadnych sojuszników politycznych.
      Jego ewentualna dymisja, z pewnością nie wywoła rozłamu w PiS i nie spowoduje odejścia członków tej partii. To oznacza, że cały ciężar budowania nowej siły politycznej musiałby spaść na barki Macierewicza.
      Niemałe znaczenie ma także kwestia lojalności, choć po obecnym zachowaniu J. Kaczyńskiego, ten argument uważam za chybiony. Nie można okazywać lojalności wobec środowiska, które dokonuje tak spektakularnego aktu zaprzaństwa. Rozumiem jednak, że Antonii Macierewicz może mieć inną ocenę tej sprawy.
      Bardzo dziękuję za Pańskie apele i ogromną życzliwość.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Zaprzaństwo? Mimo wszystko Kaczyński jest szefem obozu, posiada większe zaplecze i poparcie, toteż ma prawo dyscyplinować swojego podwładnego - Macierewicza.
      To jest wojna o Polskę, i minimum dyscypilny powinno być zachowane.

      Usuń
  8. Panie Aleksandrze,
    obawiam się niestety, że przewidując rychłą dymisję Ministra Macierewicza, po raz kolejny ma Pan rację, choć z całych sił chciałabym wierzyć w to, że jednak nie uda "im" się ta, ciągnąca się przez ostatnie miesiące rozgrywka. Jeśli zaś jednak odstawią na boczny tor tego jedynego członka pisowskiego rządu, który naprawdę JEST na swoim miejscu i na pewno WIE co robi, znaczyć to będzie że nasze głosy oddane na nich jako dowód naszego na wyrost zaufania i wiary w możliwości odzyskania Polski, okazały się stracone.

    Tylko co dalej? Szczerze mówiąc nie widzę na horyzoncie żadnych sił, z którymi można by wiązać takie nadzieje, a poza panem Antonim, nie widzę nikogo kto wart by był naszego zaufania. A czy On sam miałby chęć „bawić się” w przywództwo jakiejkolwiek formacji – trochę w to nie wierzę. Jest wspaniałym i prawym człowiekiem, ma ogromną wiedzę i nie mniejszy autorytet. Ale czy zechciałby brać udział w polskim życiu politycznym jako szef partii? Chciałabym znać odpowiedź na to pytanie. Ale nie jestem tu optymistką. Pan Antoni jest człowiekiem twardych i niezłomnych zasad, ma też do spełnienia misję którą sobie ustanowił siedem lat temu, 10 kwietnia. I wiem, że nie spocznie dopóki jej nie wypełni.

    A czy istnieje w Polsce jakikolwiek inny polityk podobnego formatu, który umiałby sprostać zadaniu poprowadzenia kolejnej walki o odzyskanie naszej wolności? Może mało wiem, ale nie widzę nikogo takiego.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asafaranka,

      Z całą pewnością – nie ma w Polsce polityka podobnego formatu, o tak godnej przeszłości, woli działania i uczciwości.
      Te przymioty sprawiają, że „elity” III RP – komunistycznej hybrydy, utworzonej na pakcie ludzi bezpieki i ich agentury, muszą zwalczać i nienawidzić Antoniego Macierewicza. Biorąc pod uwagę proweniencję środowisk, które wściekle go atakują, jest to najmocniejszy dowód prawości atakowanego.
      W moim systemie wartości, każdy, kto jest zaciekle zwalczany przez środowisko GW, TVN i ludzi bezpieki, zyskuje prawdziwą „licencję” uczciwości. Dlatego ci, którzy przyłączają się do „esbeckiego gambitu”, a w szczególności prezydent Duda, politycy PiS i ich partyjne media, stają w jednym szeregu z antypolską zbieraniną i wyrządzają Polakom ogromną krzywdę.

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
  9. Panie Aleksandrze.
    Jeśli Pan Antoni padnie koniec końców ofiarą gambitu, to przecież nie po to, żeby pod nosem IIIRP budować antysystemową opozycję. Jeśli cała ta operacja ma ma nosić znamiona logicznego działania to należy jasno powiedzieć, że albo Pan Antoni zostanie skutecznie spacyfikowany, albo fizycznie wyeliminowany. Liczę na to, że po pierwsze dla własnego bezpieczeństwa i dla dobra Polski uzbroi się w odpowiednie dokumenty. Nie potrzeba nam kryształowego i martwego, wciąż potencjalnego przywódcy. Potrzebujemy męża stanu i polityka patrioty z krwi i kości.
    Taki musi umieć zadbać przede wszystkim o własne bezpieczeństwo. To będzie dla mnie pierwszy i najważniejszy test Antoniego Macierewicza- Jeśli gambit zaskutkuje, zachować zdolność do działania i życie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. WIZAŻYSTA

    "Pełna Paleta Barw" - czyli szef pluszowego gabinetu na wyżynach krasomówstwa*. KLIK

    Pluszowy prezydent
    Pluszowy gabinet
    Pluszowe pluskiewki (przymilnie krew wysysające)

    Brrr...

    ______________

    * Szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski pytany w środę w radiu RMF FM, o to kolejne pismo prezydenta do szefa MON, stwierdził, że dostęp do informacji publicznej "umożliwia zobaczenie pełnej palety barw relacji pomiędzy prezydentem Andrzejem Dudą a szefem MON Antonim Macierewiczem". – Widać wyraźnie, że stanowczość prezydenta w relacjach z ministrem Macierewiczem jest trwałym elementem tej relacji – dodał.

    OdpowiedzUsuń
  11. !

    Dr. Brunonowi Kwietniowi wyrok z 13 do 9 lat obniżyli, szydercy.

    Min. Ziobro ma ważniejsze sprawy na głowie od sprawiedliwości. Frakcyję umacnia.

    http://niezalezna.pl/97364-brunon-k-z-mniejszym-wymiarem-kary <-dobre komentarze "pod kreską".

    OdpowiedzUsuń
  12. Szanowny Panie Ścios,

    Z dalekiej Kaliforni nabieramy innej perspektywy na sprawy Polski. Może nie zauważamy „liści”, lecz dobrze widzimy „las”.

    Ostatni Rycerz Rzeczpospolitej, którym jest niewątpliwie pan Antoni Macierewicz, ZAWSZE wzbudzał szacunek i uznanie Polonii Północno-Amerykańskiej, zarówno w Stanach, jak i w Kanadzie. Tłumy na spotkaniach z nim świadczą o tym aż za dobitnie. Sukces wyborczy PiS w obu krajach, to z pewnością Jego osobista zasługa.

    Chciałbym jednak zwrócić uwagę na inny aspekt – polityczny. Już od czasów Ronalda Reagana, Macierewicz jest postrzegany jako jedyny, wiarygodny polityk (nie politykier) Polski. Senatorowie, kongresmeni, administracja od lat uznaje Jego autorytet. Jego wpływ na opinie pierwszej linii polityków USA jest godny uznania.

    I jeszcze sprawa najważniejsza! Antoni Macierewicz jest widziany wśród wojskowych amerykańskich jako jedyny wiarygodny polityk zajmujący się bezpieczeństwem cywilizacji zachodniej. Jego bolesne przemówienia z maja ubiegłęgo roku o krytycznym stanie Woska Polskiego oraz wysiłki MON dla zabezpieczenia polskiego nieba odebrane zostały przez wojskowych i polityków USA jako prawdziwe i wiarygodne. Podkreślił to generał Breedlove w swoim wystąpieniu w czasie warszawskiego szczytu NATO w czasie tajnej konferencji w Helenowie.

    Pamiętajmy, że dopiero pod ręką tego Rycerza Wojsko Polskie staje sięrealnie wzmacniane, dorównując technologicznie i wyposażeniem siłom zbrojnym USA. Jest to długi process. Pomimo zapowiedzi wyrównania haniebnego dystansu i zacofania poprzednich reżymów proces ten będzie rozłożony w czasie. MON prowadzi wyścig z czasem, aby zapewnić bezpieczeństwo Polski i obronić Polskie Niebo. Odejście Antoniego Macierewicza znacząco może osłabić i opóźnić ten program.

    W tym aspekcie wojna medialna prowadzona przez Pałac Prezydencki z Antim Macierewiczem zasługuje na powszechne potępienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Unknown,

      Dziękuję, że Pan przypomniał o tak ważnych okolicznościach.
      Warto zastanowić się - dlaczego Polonia Amerykańska potrafi dostrzec prawdziwy wizerunek Antoniego Macierewicza i docenić jego pracę dla Polski?
      Sądzę, że w dużej mierze decyduje o tym wolność od "zatrutych źródeł" przekazu medialnego III RP. Tam, gdzie ludzie mogą swobodnie kształtować swoje opinie i opierać je na faktach, nigdy nie pojawiłyby się brednie o "kontrowersyjności i ekstrawagancjach" Antoniego Macierewicza.
      To jest efekt wpływu nachalnej propagandy i dezinformacji przekaźników III RP.

      Pozdrawiam

      Usuń
  13. Krwawego puczu? Rety!

    "Pan Gadowski" nadal lubi postraszyć.
    Na ogół samego siebie. :))

    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Piotr K,

    Nie sądzę, by partii Kaczyńskiego groził jakiś „krwawy pucz”, a gdyby doszło do jakichś prób obalenia tego rządu, będzie to wyłącznie na życzenie PiS-u.
    Brak reakcji tego rządu na zagrożenia związane z aktami wojny hybrydowej (pisałem o tym wielokrotnie) jest tyleż dowodem słabości PiS, jak przesłanką, która uprawdopodabnia systemową mistyfikację.
    Wskażę jeden przykład. Oto 29 kwietnia br. w Sali Kolumnowej Sejmu odbędzie się konferencja pt. ”Ochrona praw funkcjonariuszy w demokratycznym państwie”, zorganizowana przez ludzi SLD i Federację Służb Mundurowych – stowarzyszenie, które zrzesza b.esbeków i funkcjonariuszy tzw. służb PRL.
    https://www.fssm.pl/konferencja-w-sejmie
    Dodam, że członkowie tego stowarzyszenia nawołują wprost do obalenia „niedemokratycznych rządów PiS”, bo, jak ogólnie wiadomo, nie ma w III RP gorliwszych obrońców z znawców demokracji od ludzi komunistycznej kamaryli. To środowisko prowadzi dziś ożywioną działalność i od kilku miesięcy śle kolejne skargi na Polskę do unijnych komisarzy.
    Wśród zaproszonych prelegentów są m.in. b. szef WSI, M.Dukaczewski, b dyr. Departamentu I SB MSW. H.Jasik, czy F. Puchała.-absolwent Akademii Sił Zbrojnych ZSRR, szef Zarządu Operacyjnego LWP, jeden z twórców stanu wojennego.
    Warto zadać sobie pytanie – jak to możliwe, że marszałek Sejmu z nadania PiS, zezwolił na organizowanie w budynku polskiego Sejmu tak odrażającego widowiska?
    Gdyby pan M.Kuchciński chciał uzbroić się w argumenty na rzecz odmowy wyrażenia zgody na to ponure widowisko, podpowiadam casus B.Komorowskiego.
    Tenże miłośnik pluralizmu i demokracji, w maju 2009 roku, będą marszałkiem Sejmu zdecydowanie zabronił posłom zorganizowania konferencji partii Libertas. Komorowski perorował wówczas -„W Sejmie nie mogą lansować się ludzie wykluczeni przez społeczeństwo, o tym decydują wyborcy” i doradził posłom, że jeśli chcą organizować takie spotkanie , to „korytarz jest dla nich dobrym miejscem".
    Skoro więc partia rządząca i jej marszałek, nie widzą nic niewłaściwego w udostępnianiu gmachu parlamentu ludziom megasłużb sowieckich, niech nie udają, że grozi im „krwawy pucz”.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Meewroo,

    Zagrożenia, na które zwraca Pan uwagę, są jeszcze jedynym argumentem za utworzeniem nowej siły politycznej. Taka decyzja byłaby ważnym gwarantem bezpieczeństwa Antoniego Macierewicza.
    „Uzbrojenie się w odpowiednie dokumenty” nie wchodzi w rachubę, bo Macierewicz nigdy nie posługiwał się szantażem i nie używał „haków”.
    To broń tchórzy i kanalii. Rozumiem więc Pańskie intencje, ale nie podzielam podobnych opinii.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Aleksandrze.
      Ufam deklaracjom Antoniego Macierewicza przytoczonym w komentarzu Pana Kazefa. Ufam tym słowom, choć w ustach większości polityków brzmiałyby one jak zbrukany i wyświechtany frazes. Dlatego też oczywiste jest, że wybór środków pozostaje w zakresie wyczucia, wiedzy i wyznawanych wartości Pana Antoniego. Za mały jestem by odnaleźć odpowiednią opcję.
      Jednak musi mu ona gwarantować możliwość sprawnego działania i podstawowe bezpieczeństwo.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  18. Piotr K,

    Rozpowszechnianie tych łgarstw jest częścią kampanii wymierzonej w szefa MON. Cel jest jasny - chodzi o pomówienie ludzi współpracujących z Macierewiczem oraz wytworzenie przekonania, że dla obrony własnej sprawy posługuje się podwładnymi. Ten drugi element dezinformacji jest skierowany w stronę J. Kaczyńskiego i A.Dudy.
    Mogę dodać, że od chwili rozpoczęcia tej kampanii, otrzymałem dość dowodów nienawiści i podłości. Mam nadzieję, że pan M. Marasek jednak odważy się wejść na drogę sądową przeciwko zawodowym łgarzom i zażąda od nich najbardziej bolesnej, finansowej satysfakcji.
    Taką robotę wykonują dziś zawodowi propagandyści oraz (poza III RP) ruska agentura, zaś przekaz jest skierowany do grona ulubionych odbiorców – ignorantów i ćwierćinteligentów. Nie wyobrażam sobie, by człowiek(nawet)na poziomie intelektualnym absolwenta gimnazjum, mógł uwierzyć, że wysocy rangą urzędnicy państwowi, odpowiedzialni za obszar służb i współpracy z NATO, mieliby pisywać bloga pod pseudonimem i w ten sposób krytykować rząd, którego są członkami. Takiej gratki nie przepuściłby żadne służby obcych państw.
    Skoro są odbiorcy, którzy dają wiarę podobnym łgarstwom, wystawia to im i ich środowisku jak najgorsze świadectwo.
    Tekst, który Pan przywołał zawiera taką dawkę głupoty i fałszywych informacji, że nie warto poświęcać mu czasu. Na tym blogu nie ma i nie będzie żadnej "dyskusji" z Onymi.

    OdpowiedzUsuń
  19. Panie Aleksandrze, Szanowni Koledzy,

    Czy PiS może odwołać min. Macierewicza "cudzymi rękami"? Np. wykorzystując zapowiedziane na jutro (kolejne) votum nieufności wobec szefa MON?

    Nie wiem jak to wygląda od strony regulaminowej, ale chyba wystarczyłaby nieobecność paru (-nastu?) posłów PiS, albo - co też prawdopodobne - wstrzymanie się przez nich od głosu?

    Pozdrawiam Pana i Państwa, z całego serca zasmucona bezmiarem ludzkiej podłości, który obserwuję w ciągu ostatnich tygodni. Boli i smuci dlatego, że kiedyś wielu z nich szczerze zaufałam.

    http://www.tvn24.pl/grzegorz-schetyna-o-wniosku-o-wotum-nieufnosci-wobec-macierewicza,733301,s.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urszula Domyślna,

      trudno powiedzieć, ale być może efekt będzie odwrotny, niż myśli Schetyna: Kaczyński nie zechce ,,ulegać presji opozycji" i przedłuży operację. Schetyna nieźle dostanie w łeb od swoich przełożonych z taki rezultat. Może Schetyna zresztą liczy się z tym, ale ,,na szybkości" wyprzedza Nowoczesną.

      Sam jestem ciekaw, jak Kaczyński będzie chciał to rozegrać, o ile ostatecznie zdecyduje się Macierewicza zdjąć. Raczej może wnioskodawcą będzie czujny Duda? najlepiej chyba, żeby w imieniu głowy państwa mowę sejmową wygłosił jakiś zasłużony profesjonalista, np. generał Dukaczewski, zatroskany zmianami godzącymi w polską obronność, a potem większość sejmowa podjęła właściwą decyzję, i - odwołując się mutatis mutandis do literatury:

      ,,Tu na oczach wszystkich generał Dukaczewski zwrócił się do prezydenta Dudy i uściskał go serdecznie, po czym uściskał Kaczyńskiego; po czym wszyscy poczęli się ściskać ze sobą. Posłowie poszli za przykładem dygnitarzy i radość stała się powszechną. Wiwatowano już tak, że aż echa rozbrzmiewały w całej okolicy sejmowej. Ale Jarosław Kaczyński poprosił jeszcze miłościwą brać o chwilę ciszy i rzekł serdecznym tonem:

      - Mości panowie! Generał Dukaczewski prosi nas dziś na ucztę do swego obozu, abyśmy przy kielichach sojusz braterski z mężnym towarzystwem zawarli.

      - Vivat Dukaczewski! Vivat! Vivat! Vivat!

      - A potem, mości panowie - dodał prezes - rozjedziem się do domów i przy bożej pomocy rozpoczniem przygotowania do wakacji sejmowych z tą myślą, żeśmy w dniu dzisiejszym ojczyznę ocalili.

      - Potomne wieki oddadzą nam sprawiedliwość - rzekł Duda.

      - Amen! - dokończył Kaczyński".

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
    2. Panie Wojciechu,

      A ja tak niedawno "Potop" po raz setny czytałam, i choć Esbecki Gambit już się zaczynał, jeszcze daleko mi było do podobnych skojarzeń. Ale przyznaję, że i tak to może wyglądać. I piorun z jasnego nieba na zdrajców nie spadnie, jak nie spadł na tych w XVII - wiecznej Wielkopolsce.

      Pozdrawiam serdecznie

      PS. Czy Duda może wystąpić z takim wnioskiem? Biorąc poważnie dzisiejszą wypowiedź BBN-Solocha /klik/ - raczej nie, ale za jakiś czas może pozwolą mu takim posunięciem "wybić się na niepodległość"?

      Usuń
  20. http://m.niezalezna.pl/97440-peka-kolejny-balon-manipulacji-opozycji-sasin-nie-ma-zadnej-sprawy-macierewicza-pan-minister-n

    Czyżby odwrót w sprawie AM ?
    Sondarze.... opinie... komentarze? Co ich tak prze.....

    OdpowiedzUsuń
  21. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wsojtek,

      Akurat dymisję pana Berczyńskiego oceniam jako "dobrą zmianę".

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  22. Wygląda na to, że A.Ścios znowu miał rację.
    A.Macierewiczowi "trepy" już nie odpuszczą ...

    http://wpolityce.pl/polityka/336458-kolejny-list-andrzeja-dudy-do-szefa-mon-trafia-do-internetu-prezydent-pyta-min-o-wplyw-tworzenia-wot-na-gotowosc-bojowa-armii-zawodowej

    Ps. Widać, że "ludzie w brązowych butach" nie zawiedli się na "prezydencie".

    OdpowiedzUsuń
  23. Pani Urszulo,

    Nie wykluczam, że tzw. wotum nieufności wobec Antoniego Macierewicza, może być elementem obecnej kombinacji i zostać wykorzystane do pozbycia się szefa MON lub "oswojenia" elektoratu PiS z tą myślą.
    Historia III RP zna wiele przypadków ważnych, sejmowych głosowań, o których wyniku decydowała absencja jednego czy dwóch posłów.To nietrudne do przeprowadzenia.
    Można jednak brać pod uwagę, że ten sposób zakończenia "esbeckiego gambitu" byłby wielce niedogony dla PiS-u i zbyt mocno nadwyrężył "wizerunek" tej partii. Dymisja szefa MON, wymuszona przez wniosek opozycji - to potężny cios w partię rządzącą.
    Z drugiej strony, jeśli J.Kaczyński zdecydował się na kilkudniowy spektakl medialny z B.Misiewiczem, czemu nie miałby pogodzić się z chwilowym pogorszeniem wizerunku partii? Zostanie on dość szybko "naprawiony" przez rządowych propagandystów.
    Spodziewam się natomiast, że do działań związanych z dymisją może dojść podczas nieobecności w Polsce prezydenta Dudy. Ten sposób ochrony pana prezydenta już praktykowano. Taka sytuacja ma sugerować odbiorcy, jakoby A.Duda nie miał nic wspólnego ze złą i krytykowaną decyzją.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
  24. Rob Roy,

    Nie oceniałbym tych doniesień jako "odwrotu w sprawie". Raczej, jako "zasłonę dymną", obliczoną na uspokojenie nastrojów elektoratu.
    Uważna lektura wypowiedzi Solocha - "Na moją wiedzę kwestia zmiana na stanowisku szefa MON nie była rozpatrywana" - pozwala zrozumieć, że nie zawiera ona stwierdzeń, jakie sugerują tytuły doniesień medialnych, np.-"To koniec spekulacji! Szef BBN: Prezydent nie bierze pod uwagę zmiany na stanowisku szefa MON". Nigdzie nie znalazłem takiego dictum, a gdyby nawet się pojawiło, nie oznacza to przecież, że za kilka tygodni pan prezydent nie zmieni zdania - pod wpływem "nieoczekiwanych" wydarzeń.
    Podobnie deklaracja Sasina - "Pan minister nie jest problemem dla PiS, a wręcz przeciwnie - jest dla partii wartością dodaną", nie przekreśla celów "esbeckiego gambitu" i wygląda raczej (szczególnie w wydaniu Sasina) na klasyczny "pocałunek Judasza".
    Jeśli do grona "uspokajaczy" dołącza jeszcze postać wyjątkowo oślizła - J.Gowin, moje podejrzenia zdecydowanie rosną. Mamy raczej do czynienia z operacją osłonową niż realnym odejściem od planów zdymisjonowania Macierewicza.
    Kolejne projekcje prezydenckich listów - na co zwraca uwagę Pan Kazimierz B. wydają się potwierdzać te obawy.

    OdpowiedzUsuń
  25. Witam,
    minęło kilka miesięcy od mojej aktywności na Pana blogu, chciałbym ponownie podzielić się moimi przemyśleniami oraz uwagami.
    Otóż może zacznę od mojego przeczucia, które rzadko mnie zawodzi. Otóż to przeczucie podpowiedziało mi po pamiętnej skróconej kadencji sejmu z 2007 roku oraz następnej porażce partii PiS że ta partia jest albo zbyt słaba albo nie wystarczająco mocna aby przeciwstawić się grupie ludzi stojących w cieniu władzy w Polsce, bądź jest świadomym pionkiem w tej grze o czym Pan też wspominał. Choć ta ostatnia teza którą mam w głowie jeszcze zanim zacząłem śledzić tego bloga tj. po wydarzeniach 2007 roku jest dla mnie nie do końca sprawdzona. Moje przeczucie podpowiedziało mi również( nie wiem czemu) aby nie głosować na Pana AD w wyborach prezydenckich choć sam nie wiedziałem czemu, ale teraz dzięki Panu zdaje się to wszystko wyjaśniać, choć polityką interesuje się od dziecka i naprawdę rzadko jest coś dla mnie nie wyjaśnionego to muszę przyznać że Pana pogląd na temat prezydenta AD jest godny pochwały.Choć prawdopodobnie przeczucie dobrze mi podpowiadało to nie miałem pojęcia o sprawach które Pan tu poruszył.
    Ale mam kilka uwag co do postępowania Pana Macierewicza. Otóż jeżeli chodzi o te listy moim zdaniem powinien odpowiadać na nie choćby w sposób taki http://www.mon.gov.pl/aktualnosci/artykul/najnowsze/komunikat-mon-k2017-03-20/.
    Proszę mnie poprawić ale z tego co wiem MON nie odpiedziało na żaden list z poprzedniego roku od Pana prezydenta, a miało czas aby napisać z własnej inicjatywy reprymendę dla Pana Kukiza. Proszę mnie źle nie zrozumieć ale brak odpowiedzi ze strony MON w stosunku do zwierzchnika sił zbrojnych nt spraw wojska jest trochę zniewagą dla tego urzędu, choć wiemy dobrze że Pan Macierewicz nie podlega Prezydentowi tylko premier, to od takich ludzi wymaga się poszanowanie dla stanowiska jakim jest Prezydent. Nawet Pan pisząc na swoim blogu odpowiada ludziom którzy piszą brednie, to o ileż bardziej wymaga się odpowiedzi w stosunku do Zwierzchnika Sił Zbrojnych.
    Kolejna moja uwaga dotyczy komisji smoleńskiej. Tu moje zdanie na temat tej zbrodni jest nie zmienne od chwili tej tragedii. Proszę mnie poprawić jeżeli ma Pan inne zdanie nt temat. Otóż jeżeli dobrze mi wiadomo nie lubi Pan zbyt wiele hałasu wokół tej sprawy a raczej rzeczowe działanie. Ja jestem podobnego zdania, dlatego ciężko mi zrozumieć gdy w rocznicę katastrofy do mediów ze strony komisji Pana Macierewicza wychodzą jakieś nowe sensacje, wg mnie nagłaśnianie tej sprawy i mówienie ciągle o jakiś sensacjach nie sprzyja żadnej sprawie a już na pewno nie tej. O ile chwale Pana Macierwicza za jego pracę właśnie taką bez rozgłosu a jednocześnie arcy-skuteczną to w sprawie działania komisji już tego stwierdzić nie mogę.
    Ps. Pan Macierewicz zmieniając nazwę z "Akademia Obrony Narodowej"na "Akademia Sztuki Wojennej" nie do końca jeszcze tą Sztukę wojny wprowadza w życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na kogo Panu, Panskie przeczucie podpowiadało by głosować? Jeśli uniknął Pan wtopy, by głosować na obecnego prezydenta, to głosował Pan (nawet wstrzymując się od głosu) na jego przeciwników. I cóż Pan zyskał na swym fortelu opartym o przeczucie...? Cóż warte takie przeczucia ziedzacego okrakiem na płocie?

      phiiiiiiiii

      Usuń
    2. W I turze nie głosowałem na Pana Andrzeja Dudę w drugiej już tak, gdyż zbyt dobrze znane mi były poczynania Pana Komorowskiego.
      Odpowiem Pani nawet więcej w wyborach głosowałem na PiS.Gdyż partie PSL,N,PO, SLD, nigdy nie były w kręgu mego zainteresowania. Podobnie jak partie skrajno prawicowe , które w jakimś stopniu odpowiadały moim wymaganiom jako wyborcy, ale całościowo już nie.Podobnie rzecz ma się z partią Kukiz, którą chciałem żeby znalazła się w sejmie, ale nie rządziła.
      Powiem jeszcze więcej, przed wyborami do parlamentu mówiłem, że jeżeli wygra PiS i wprowadzi ustawe 500+ oraz będzie o niej przypominało obywatelom przy różnych okazjach, to nie ma takiej siły aby obywatele zbuntowali się takiej władzy(np.przez wyjście na ulice) , ba prędzej taka władza przyciągnie do siebie nowych wyborców.
      Cóż gdyby nie wygrało PiS zapewne nie było by Pana Macierewicza na stanowisku szefa MON. Więc uważam że mój wybór nie był całkowicie zły. Jestem świadom że ta partia ma dużo wad, ale czy my mamy jakiś innym wybór? Czy partia Kukiz lub inna nowa partia miałaby dobre zaplecze do rządzenia? Jestem świadom że ta władza odziedziczyła dużo złych rzeczy po poprzednikach w tym ludzi w ministerstwach lub placówkach Państwowych, dlatego wiedziałem że będą musieli potzebować czasu do rozeznania się w tym co zastali.Jestem świadom że nadal dużo rzeczy nie jest robionych zgodnie z racją stanu naszego kraju, ale czy inna partia z obecnych w rządzie byłaby lepsza? Czy są ludzie(patrioci) którzy mają duże źródła finansowe aby dojść do władzy i godnie sprawować? Chyba nie. Jest kilka grup skupiających młodych,nienasiąkniętych partyjniactwem,zdolnych patriotów ale kto po nich sięgnie?
      Czy żałuje swojego wyboru? Na to pytanie odpowiem sobie po upływie kadencji tego rządu. Jednego jestem pewien jeżeli ta partia która jest obecnie u wladzy pozwoli się w jakiś sposób zdegradować jak to miało miejsce w 2007 roku, to zrobi to z powodu swej niudolności albo z własnej złej woli oraz że jest tylko świadomym lub nieświadomym pionkiem w grze którą ktoś dobrze rozgrywa.

      Usuń
  26. "Egzaltowane" przemówienie PAD "(...)kto będzie bronił Rzeczypospolitej i za nią walczył, jeżeli nie będziemy o nich pamiętali, jeżeli nie będziemy pochylali przed nimi nisko głowy, jeżeli ten honor nie zostanie im w odpowiedni sposób oddany. Kto będzie chciał w przyszłości stawać w obronie RP?"
    Kto?! Odpowiadam! A armia polska, którą wskrzesza dosłownie min. Macierewicz! Czlowiek, którego pan, panie prezydencie tak niemrawo broni, jakby chiał go wrecz zgnić!
    I jak poleci Macierewicz, to ja w pana obronie, panie prezydencie nie stanę! Niech pan szuka najemnikow!

    OdpowiedzUsuń
  27. Gdyby Panu Prezydentowi naprawdę zależało na RP i Siłach Zbrojnych to Min. Macierewicza traktował by jako dar z niebios i napewno by się dogadał bez kamer i gazet. Jeżeli ja brzydzę się osobami dwulicowymi, to co dopiero Pan Macierewicz. Współczuję mu że musi współpracować z takim człowieczkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rob Roy,

      Jeśli wspomina Pan o odczuciu obrzydzenia, to ja znajduję je również w świadomości - kim są główni recenzenci i krytycy Antoniego Macierewicza.
      Jeśli wziąć pod uwagę, że szefem BBN jest "specjalista" od spraw pożarnictwa i obrony cywilnej, którego "analizy" dla Instytutu Sobieskiego są na poziomie wypracowań gimnazjalnych, zaś prezydentem człowiek bez cienia dokonań i doświadczeń politycznych oraz wiedzy o wojskowości, ten obraz musi budzić żywe odczucia.

      Usuń
  28. Ilerot,

    1.Nic mi nie wiadomo, by MON nie odpowiadało na listy prezydenta. Zgadzam się, że jeśli byłyby w tym zakresie zaniedbania, winą należałoby obarczyć szefostwo MON.
    Przypomnę natomiast, że od grudnia ubiegłego roku doszło do co najmniej 13 spotkań (tyle naliczyłem, nie biorąc pod uwagę uroczystości religijnych i patriotycznych) Andrzeja Dudy z Antonim Macierewiczem.
    To raczej dość okazji, by rozmawiać na różne tematy i wyjaśnić sobie sporne kwestie.
    Proponuję zatem przyjąć nieco inną optykę w ocenie tej sytuacji: listy pana prezydenta, trafiające do opinii publicznej via TVN itp. obce przekaźniki, nie są dowodem jakichś horrendalnych zaniedbań lub lekceważenia, ale świadectwem brudnej (zdecydowanie) gry prowadzonej przez środowisko A.Dudy.
    W cywilizowanym świecie, do którego pan prezydent chciałby przecież należeć, nie ma praktyki upubliczniania prezydenckiej korespondencji z szefami resortu obrony. Bo choć listy te nie posiadają klauzuli tajności, ich publikacja zawsze (podkreślam) jest niebywałą gratką dla służb przeciwnika i naszych wrogów politycznych.
    Ten aspekt radosnej działalności pana prezydenta umyka wyborcom PiS, ale warto pamiętać, że nagłaśniając takie treści, A.Duda naraża bezpieczeństwo państwa i działa wbrew naszym interesom. Nie ma potrzeby, by informować wrogów o rzeczywistych lub potencjalnych źródłach konfliktów na linii prezydent – MON.
    Gdyby jakiś medialny "ekspert" prześledził publikacje, jakie na ten temat ukazały w mediach rosyjskich, miałby ciekawy materiał do solidnej analizy.
    Patrzę na to również z takiej strony, dlatego uważam, że jeśli pan Duda ignoruje podobny aspekt swoich działań, raz jeszcze potwierdza, że nie dba o bezpieczeństwo Polski lecz naraża je dla swoich partykularnych celów.

    2. Nie wiem, co nazywa Pan „nowymi sensacjami”. Podkomisja smoleńska pracuje w swoim rytmie i cyklicznie przedstawia sprawozdania z tych prac. Nie dostrzegam w tym żadnej nieprawidłowości lub nadużycia. Być może myli Pan sprawozdania z prac komisji z „rewelacjami” rozgłaszanymi przez rządowe „wolne media”. Ostatnio, takie wzmożenie dotyczyło dezinformacji zawartej w książce J.Rotha i ta wrzutka była niebywale długo rozpowszechniana.
    Zły „rozgłos” komisji sprawił jedynie pan Berczyński swoją nieprzemyślaną wypowiedzią o caracalach. Z tego i kilku innych powodów, rezygnację tego pana uważam za dobrą wiadomość.

    Sprawa Akademii Sztuki Wojennej to już osobny i bardzo rozległy temat. Mogę jedynie dodać, że podzielam opinię, iż zmiana nazwy byłej AON nie spowodowała zmiany jakościowej. Z taką nazwą należałoby wiązać zdecydowanie większe oczekiwania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnośnie listów od prezydenta chyba wszyscy tu piszący jesteśmy zgodni z tym że nie służą one polskiej racji stanu a w jakimś stopniu mogą nawet szkodzić. Mi również ta forma porozumiewania się bardzo nie podoba, zawsze byłem i będę zwolennikiem dogadania się i omówienia danych spraw przy stole a nie korespondencyjnie. W swojej wypowiedzi przyjąłem za fakt, że MON nie odpowiedziało listownie Panu prezydentowi, czy faktycznie tak było czy nie tego nie wiem. Chcę podkreślić, że w żaden sposób nie podoba mi się to co wyprawia środowisko prezydenta, ale gdyby MON sukcesywnie odpowiadało na te listy to teraz nie byłoby narażone na ataki ze strony prezydenta. Wg mnie wystarczyło napisać jedno treściwe wyjaśnienie, a na następne listy odpowiedzieć zaproszeniem pana prezydenta na rozmowę w celu omówienia sprawy. Gdyby tak było to dziś MON pokazałoby swoje listy z zaproszeniem dla Pana Dudy i po sprawie, a tak Pan Macierewicz chciał być bardzo twardy jak stal, ale i stal która ma za dużą twardość jest również krucha. Dziś ta stal może spaść ze stołka i się przełamać.

      Usuń
    2. Odnośnie podkomisji smoleńskiej, może zbytnio ekspresyjnie wyraziłem "nowe fakty" nowymi sensacjami. Według mnie wszelkie rocznice czy to "miesięcznice" nie powinny być czasem do ujawniania nowych faktów. To powinien być czas pewnej zadumy,przemyśleń, pewnych podsumowań tego co udało się zrobić w tej sprawie, ale nie do ujawniania nowych faktów a tak się stało w ubiegłym tygodniu.
      Szczerze to wiązałem większe nadzieje z tą podkomisją. Nie chcę tu znowu używać słowa "przeczucie", gdyż to może być denerwujące dla kogoś ale nie znajduje innego. Otóż po katastrofie smoleńskiej miałem przeczucie że to był zamach, wiedziałem że Putin organizując zamachy na własnych obywateli nie będzie miał, żadnych skrupułów aby zabić swych sąsiadów o czym chyba wtedy większość naszego społeczeństwa zapomniało. Bardzo bolesne było dla mnie jak znaczna część społeczeństwa wsłuchiwała się w ekspertyzy ekspertów z takich gazet jak skrzydlata polska. Długo czekałem na komisję z prawdziwego zdarzenia która wyjaśni tą katastrofę. Ale czasami mam wrażenie,że przepustką do zasiadania w tej komisji jest pogląd że to musiał być zamach choć samemu się w to wątpi. To już nie pierwsza kompromitacja członka komisji, przypomnę że w poprzednich latach było co najmniej jeden przypadek jak prof.Jacek Rońda, który skompromitował jedncześnie i siebie, Pana Macierewicza i komisję.
      Według mnie nigdy nie uzyskamy rzeczowych wyników jakiejkolwiek komisji dopóki do wyjaśniania tej katastrofy będzie się przystępowało z jakąkolwiek tezą. Również słowa Pana Macierewicza nt tego że za niedługo wysyłają próbki chyba do 4 uniwersytetów uważam za nietaktowne gdyż to tylko może wpłynąć negatywnie na wyniki tych badań, które powinny być przeprowadzone bez wywierania żadnych nacisków. Dobrze wiadomo jak badania się przeprowadza na uniwersytetach, jest kilku studentów bądź doktorantów i jeden profesor który decyduje w jaki sposób będzie przeprowadzone badanie i to on decyduje ostatecznie jakie będą zapisane końcowe wnioski, dlatego mam nadzieje że w tym przypadku komisja podeszła do sprawy profesjonalnie i nie wysłała żadnych materiałów do badania z własnym podpisem, tylko postarała się o zachowanie klauzuli tajności.

      Usuń
  29. Pani Halko,

    Ten sam "złotousty" prezydent, "pochylający głowę" przed polskimi bohaterami, zamordowanymi przez Sowietów i ich ubeckich bandytów, nie ma żadnych obiekcji by powierzyć swoje bezpieczeństwo i ochronę prezydenckich obiektów firmom zarządzanym przez byłych esbeków.
    Dodam, że te same firmy wybierał do ochrony B.Komorowski.
    To bodaj najmocniejszy znak kontynuacji, ale też ważny symbol prawdziwego oblicza pana Dudy.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
  30. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  31. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  32. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  33. Amerykanie wiedzieli o zbrodni katyńskiej, ale nie chcieli drażnić ZSRR. Historia śie powtarza.

    OdpowiedzUsuń
  34. Część I.

    Są dwa pytania, które wymagają odpowiedzi:

    1. Czy Antoni Macierewicz jest tym mężem stanu, który jest zdolny do poprowadzenia Polaków do Polski?
    2. Jaką strategię i jaką metodykę działania powinien przyjąć ruch, kierowany przez męża stanu o odpowiednim formacie, aby Polaków doprowadzić do Polski?

    Aby odpowiedzieć na pierwsze pytanie nie wystarczy analiza teraźniejszości, ani nawet analiza ostatniego półwiecza dziejów Polski. Mentalność Polaków, ich kapitał intelektualny i poznawczy, ich energia życiowa i dziejowa są wynikiem co najmniej ostatnich trzystu lat.

    W tym czasie Polacy nauczyli się przede wszystkim przegrywać. Wcześniejsza historia uczyła ich czegoś odwrotnego. Po drugie, w tym czasie Polacy nauczyli się hipokryzji, tchórzostwa i zdrady. A także korupcji politycznej, społecznej i biznesowej. A także: retoryki wielkich słów.

    Dlatego odpowiedź na pytanie o to, czy Antoni Macierewicz jest politykiem, który osiągnie sukces jest bolesna, a dla Polski tragiczna: w tej masie ludzkiej, bez dodatkowego czynnika wszechogarniającej odnowy moralnej i estetycznej, sukces Macierewicza, sukces naszej wizji Polski jest niemożliwy. Od kiedy zabrakło głosu "Nie lękajcie się", od tego czasu wróciliśmy wszyscy do kraju, w którym rządzi potwór Pana Cogito. Nie tylko ludzkie umysły są jednak zniewolone, ale również ich serca. Ich emocje są spauperyzowanymi emocjami kultury ceramiki wstęgowej - dotyczą tego, aby dobrze zjeść, dobrze ustawić siebie i dzieci, zostać godnie i bogato pochowanym. I to wystarcza za cały światopogląd. Ten i ów członek tak rozumianego plemienia tatuuje sobie skórę albo jedynie barwi ją symbolem Polski Walczącej lub husarii. Takie plemię zawsze pamięta, aby Bogu podarować świeczkę, a w najkrótszą noc, starosłowiańskim zwyczajem, darować Diabłu ogarek.

    Więc tak, Antoni Macierewicz ma odpowiedni format i ma odwagę. I dowodzi jedynie ideą, czystą i wielką oraz wpływa na elektorat liczny jak krańce dzwonu Gaussa.

    Aby dojść do Polski tę sytuację należy zmienić. Jak to zrobić?

    OdpowiedzUsuń
  35. Część II.

    2. Jak to zrobić? Odpowiedź na to pytanie jest zarazem odpowiedzią na drugie z postawionych na wstępie pytań.

    Przede wszystkim musi powstać ruch. Może powstać jako kontynuacja Ruchu Odbudowy Polski, ale może także powstać ruch nowy, nieobciążony pamięcią o chybionym i, niestety, szkodliwym sojuszu z AWS.

    Jaki to powinien być Ruch?

    W moim odczuciu ten ruch powinien zasypywać podziały nieistotne, generowane przez wszelkiej maści aparatczyków pozostających pod wpływem służb i układów PRL i III RP, ale zarazem demaskować podziały rzeczywiste, wynikające z istnienia tych, którzy Polskę i Polaków niszczą i sprzedają.

    Do tych pierwszych zaliczam dzielenie Polaków na katolików i niekatolików, hetero i homoseksualistów. Do tych drugich natomiast zaliczam podział na tych, którzy sprzedali się Rosji, Niemcom, Amerykanom, innym nacjom lub kapitałowi i na tych, którzy się nie sprzedali i są niezależni. To, że się nie sprzedali nie oznacza, iż nie są zdolni do współpracy z obcym kapitałem i innymi państwami. Są zdolni i współpracują, ale wyłącznie w takim zakresie, który jest dla Polski i Polaków korzystny.

    Jakie konkretnie działania służą rozwojowi takiego ruchu? Przede wszystkim służy mu dążenie do historycznej prawdy, gdyż uwolnienie się od mitów jest pierwszym, absolutnie niezbędnym krokiem, w drodze do odzyskania narodowej tożsamości. Dlatego należy wyjaśnić zbrodnię założycielską i inne zbrodnie symbolicznie z nią związane. Po wtóre, należy rozliczyć, rzetelnie i surowo wszystkich, którzy służyli i służą obcym: Rosjanom, Niemcom, itd. Po trzecie należy ujawnić wszystkich esbeków, zomowców, członków WSI i Zwiadu WOP. Należy ich również wszystkich rozliczyć, zażądać zwrotu nienależnie pobranych świadczeń, zdegradować, a zbrodniarzy pochodzących z tych grup - po osądzeniu, zlikwidować. W ramach tego punktu należy ujawnić Aneks do Raportu WSI, ale także wyjaśnić i upublicznić do końca kwestie związane z domem na Żoliborzu. Nic nie może zostać w tej mierze niedopowiedziane.

    Po tych trzech krokach należy zacząć budować świadomość państwową Polaków. Pokazywać na wszelkie sposoby, codziennie i często, że możemy być różnorodni w wyznaniu i obyczaju, ale zjednoczeni w naszej trosce o Państwo Polskie, dbać wspólnie o jego siłę, niezależność, o siłę indywidualną obywateli, ich niezależność, o kulturę i język. W jaki sposób dbać? Otóż w taki, który eliminuje promocję osób bez rzeczywistych zasług i talentów, kumoterską, w każdej dziedzinie. Ten rak zjada Polskę i Polaków od kilkuset lat: promocja miernot i służalców.

    Ponieważ taka przemiana wymaga wielu lat Antoni Macierewicz już dziś powinien taki ruch założyć lub wskrzesić ROP. Nie może tego zrobić w łonie PiS. A tylko w łonie PiS może być szefem MON. Zauważmy, iż Antoniemu Macierewiczowi nie udało się obronić Misiewicza, potem Berczyńskiego. Więc mimo, iż ma wciąż silną pozycję, to jest ona słabnąca. Ponadto, szef MON ma ogromny dylemat moralny: wie, że jego działania przybliżają naszą armię do kondycji, w której będzie zdolna przeciwstawić się agresorowi dłużej niż przez kilka dni. Ale wie też, że jeśli da się wyrzucić ze stanowiska, jego następca ponownie sprowadzi armię do stanu służb porządkowych, które są groźne jedynie wobec demonstrantów, a nie zorganizowanej armii wroga. Sytuacja, w której znalazł się Antoni Macierewicz jest sytuacją niezwykle trudną.

    Dlatego uważam, iż nie powinien dłużej czekać, gdyż nie wygra tej bitwy na warunkach obecnie dyktowanych przez Kaczyńskiego i jego ludzi. Nie powinien czekać i wykonać zdecydowany krok polityczny, założyć ruch i zażądać od PiS przyłączenia go do PiS na warunkach, które jasno postawi. Jeśli PiS tego nie przyjmie, przegra kolejne wybory. Więc będzie musiał warunki Antoniego przyjąć. Nie ma mowy o żadnym puczu. Jeśli Kaczyński przyjmie warunki Macierewicza, za dwa lata będzie musiał stosować się do postulatów nowego ruchu albo zniknie z politycznej sceny.

    OdpowiedzUsuń
  36. A.Macierewicz jest (zawsze był) dla ONYCH wrogiem nr. 1.
    Dla A.Dudy i jego otoczenia, dodatkowo niewygodny z jednego jeszcze powodu - z powodu aneksu.
    Im bardziej zdezawuują Macierewicza, tym mniejsze będzie "zainteresowanie" i upominanie się o ujawnienie aneksu.
    Macierewicz był przecież jego współautorem.
    "A skoro tak, to jaką może mieć on wartość?"
    Niezręcznie będzie nawet o to nieśmiało zapytać...

    OdpowiedzUsuń
  37. Ilerot,

    Odpowiedziałem na Pańskie „przeczucia” najlepiej, jak potrafiłem.
    Widzę jednak, że dalsza dyskusja wydaje się zbędna.
    Nie tylko powtarza Pan bezpodstawne tezy - „w swojej wypowiedzi przyjąłem za fakt, że MON nie odpowiedziało listownie Panu prezydentowi”, by za chwilę sobie zaprzeczyć – „czy faktycznie tak było czy nie tego nie wiem”, ale ponownie obarcza szefa MON odpowiedzialnością za hucpę związaną z ujawnieniem korespondencji.
    Przypomnę więc, że pierwszy z ujawnionych przez prezydenta listów (poprzez stację TVN) dotyczył żądania „wyjaśnień od ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza w sprawie braku obsady stanowisk attache obrony w kluczowych państwach oraz stopnia zaawansowania prac nad utworzeniem Dowództwa Wielonarodowej Dywizji w Elblągu”. Wiadomość o wysłaniu listu pojawiła się 20 marca br. i tego samego dnia MON udzieliło odpowiedzi:
    http://www.mon.gov.pl/aktualnosci/artykul/najnowsze/komunikat-mon-k2017-03-20/

    Jakże więc może Pan twierdzić – „gdyby MON sukcesywnie odpowiadało na te listy to teraz nie byłoby narażone na ataki ze strony prezydenta”, skoro list ten został wysłany z KP w czwartek, a już w poniedziałek rozpoczęto kampanię nagłaśniania korespondencji. Kiedy i jak Antoni Macierewicz miał możliwość sporządzenia odpowiedzi na list prezydenta?
    I cóż to za niemądre stwierdzenie - „Pan Macierewicz chciał być bardzo twardy jak stal”? Antoni Macierewicz nie chciał być wobec prezydenta „twardy jak stal”, lecz nie miał możliwości zareagowania na list, który ludzie A. Dudy upublicznili w antypolskich przekaźnikach. Nie „twardość” ani hardość szefa MON jest powodem tej sytuacji, lecz brudna gra prowadzona przez środowisko prezydenckie. Dodam, że ta gra toczy się w interesie b.WSI i antypolskiej agentury, a mając świadomość takiego zagrożenia, nie należy bawić się w „dzielenie włosa na czworo”.
    W żadnym zakresie nie przyjmuję Pańskich „wątpliwości”, bo nie tylko nie mają oparcia w faktach, ale wyglądają na usilną próbę obarczenia szefa MON winą za całą sytuację.
    Ta sprawa wygląda dokładnie tak, jak „casus Misiewicza” – choćby ten młody człowiek był aniołem chodzącym po ziemi, zgraja łajdaków i tak „przyczepiła” by się do koloru jego aureoli.
    Proszę więc oszczędzić mi dalszych „przeczuć” i dywagacji i przed zamieszczeniem komentarzy skonfrontować je z faktami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem gdzie Pan widzi w mych wypowiedziach sprzeczne zdania. W celu wyjaśnienia cytat z mojego pierwszego komentarza: "Proszę mnie poprawić ale z tego co wiem MON nie odpiedziało na żaden list z poprzedniego roku od Pana prezydenta, a miało czas aby napisać z własnej inicjatywy reprymendę dla Pana Kukiza", oraz cytat z drugiej wypowiedzi: " W swojej wypowiedzi przyjąłem za fakt, że MON nie odpowiedziało listownie Panu prezydentowi, czy faktycznie tak było czy nie tego nie wiem"
      Reasumując, moje teksty odnosiły się do braku odpowiedzi ze strony MON z poprzedniego roku a może i z dwóch lat. Patrz załącznik--https://twitter.com/dane_publiczne/status/854328537259663360/photo/1
      Dlatego z największą ostrożnością odniosłem się do tego pisząc, najpierw w pierwszej wypowiedzi aby Pan mnie poprawił jeżeli nie mam racji oraz w kolejnej wypowiedzi, że przyjąłem to za fakt ale nie mam pewności czy tak było( tak twierdzi kancelaria prezydenta w ww liście).
      Proszę nie zmieniać sensu mych wypowiedzi jakoby odnosiły się one do listów ujawnionych przez TVN. Chcę jeszcze raz podkreślić,że jeżeli faktycznie na przełomie niemal 2 lat na żadne z podobnych pism ze strony prezdyneta MON nie odpowiedziało to uważam że jest temu w pewnym sensie winne. ( wystarczyło choćby zaproszenie Pana prezydenta na rozmowę w celu wyjaśnienia sprawy). Dlatego środowisko prezydenta, owszem zgadzam się, że w sposób perfidny daje takiej stacji jak TVN swój list do MON, które słusznie ma pretensje o sposób w jaki ten list dochodzi ich wiadomości( przez prywatną stacje TVN), ale przez jakikolwiek brak odpowiedzi na poprzednie listy MON dało "naboje" dla środowiska prezydenta.

      Usuń
  38. Panie Przemku,

    Za bardzo ważny w Pańskim komentarzu uważam szczególnie ten fragment:
    „Ten ruch powinien zasypywać podziały nieistotne, generowane przez wszelkiej maści aparatczyków pozostających pod wpływem służb i układów PRL i III RP, ale zarazem demaskować podziały rzeczywiste, wynikające z istnienia tych, którzy Polskę i Polaków niszczą i sprzedają.”
    To jest klucz do powstania autentycznej opozycji wobec układu III RP.
    Sztuczne podziały, sprzeczne z prawdą o realiach tego państwa, są aż nadto widoczne w konstrukcjach tworów politycznych imitujących pluralizm III RP.
    Te wszystkie „różnice polityczne i programowe” między PiS, PO czy PSL-em nikną, gdy do głosu dochodzi interes nadrzędny, systemowy.
    „Esbecki gambit” jest doskonałą ilustracją tezy, że te partie chcą i potrafią utworzyć „wspólnotę brudu”, gdy w grę wchodzi ochrona środowiska decydenckiego. Podobnie było tuż po Smoleńsku, gdy PiS spacyfikował i skanalizował autentyczny potencjał społeczny oraz w każdej sytuacji, w której pojawia się groźba buntu i sprzeciwu wobec dyktatury pseudo państwowości III RP.
    To oznacza, że w systemie politycznym tego państwa, nie ma miejsca na reprezentację polskich interesów, a zatem, że nie odzwierciedla on prawdziwych dążeń i aspiracji Polaków.
    Rzekome linie podziałów, wyznaczane wokół drugorzędnych kwestii ekonomicznych, światopoglądowych czy społecznych, nie dają gwarancji prowadzenia wyrazistej i twardej polityki. Gdyby było inaczej, nigdy i na żadnej płaszczyźnie nie mogłoby dojść do „konsensusu” między partią Kaczyńskiego a antypolską zbieraniną.
    Podział, którego nie uwzględniają politycy III RP i uciekają przed nim „elity” intelektualne tego państwa, dotyczy prawdziwej, historycznej dychotomii – podziału na My i Oni, Polaków i Obcych – apatrydów.
    To, na co Pan zwrócił uwagę – „podział na tych, którzy sprzedali się Rosji, Niemcom, Amerykanom, innym nacjom lub kapitałowi i na tych, którzy się nie sprzedali i są niezależni” - dotyka istoty tej dychotomii, bo pozwala „zmierzyć” stopień zaangażowania (identyfikacji) z polskimi lub obcymi interesami.
    Wprawdzie można postawić znak równości, między działaniem na rzecz Rosji, Niemiec, Izraela czy USA (w każdym przypadku są to bowiem interesy obcych państw), to na poziomie politycznym należy stanowczo uwzględnić historyczną i faktyczną gradację.
    Rosja i Niemcy, są i zawsze były dla nas śmiertelnym zagrożeniem, bo dążeniem tych państw jest wymazanie Polski z mapy świata. Dlatego antyrosyjskość i antyniemieckość uważam za integralne składniki polskości.
    Kto tego nie dostrzega lub ignoruje doświadczenia historii, nie powinien zawracać sobie głowy polityką i sprawami polskimi.
    Właśnie doświadczenie historyczne oraz realia tzw. geopolityki wskazują, że USA czy Izrael nigdy nie kierowały się intencją zniszczenia państwa polskiego lub walki z polskością. Interesy tych państw mogą dotyczyć kwestii ekonomicznych lub strategicznych, a nawet, prowadzić do próby uzależnienia politycznego, ale w żaden sposób nie zagrażają bytowi państwowemu lub narodowemu. Ze strony tych państw nie grozi nam napaść militarna, okupacja, czy eksterminacją narodu.
    Tę zasadniczą różnicę, należy zawsze mieć na uwadze, gdy mówimy o obcych interesach i zależnościach.

    Nie wiem, czy Antonii Macierewicz w ogóle rozważa plan zarysowany w moim tekście i wyśmienicie rozwinięty w Pańskim komentarzu, ale mam pewność, że jest to jedyny polski polityk, który mógłby podjąć wyzwanie utworzenia partii niepodległościowej. Nie ma dziś polityka tej miary, o takim kapitale intelektualnym i ideowym.
    Biorąc pod uwagę ilość potencjalnych zwolenników, byłaby to siła polityczna, z którą J. Kaczyński musiałby się liczyć. Również dlatego, że w przypadku przywództwa Antoniego Macierewicza, nie istnieje argument o „działaniu na szkodę polskich interesów”. Gdyby PiS identyfikował taką siłę polityczną jako zagrożenie interesów własnych, potwierdzałby jedynie, że jest formacją systemową, dla której idea obalenia magdalenkowego tworu stanowi śmiertelne zagrożenie.

    OdpowiedzUsuń
  39. Macierewicz jest zwalczany przez Rosję i jej popleczników. Jeśli jego plany się spełnią, to plany Putina o "wspólnocie of Gibraltaru do Władywostoku spełzną na niczym. Polecam www.poloniainstitute.net i artykuł "Obronić Polskie Niebo".
    Ambasador USA niestety minął się z prawdą. National Transportation Safety Board odmówił na polecenie Departmentu Stanu współpracy z podkomisją Dra Berczyńskiego w 2016. Przecież with obecności NTSB, MAKU oraz inż. Piotra Lipca zbadano on-board computer i wszystkie jego dane są w rękach Universal Avionics oraz NTSB. Niestety, pan Ambasador minął się z prawdą. Należy mieć nadzieję, że jego misja zakończy się niedługo.

    OdpowiedzUsuń
  40. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  41. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  42. Chciałbym skrócić swoją teorię że partia PIS dopuszczając się do rozwiązania tego rządu okazałby się świadomym lub nieświadomym pionkiem w grze prowadzonej za kulisami do teorii że partia PIS dopuszczając się do zwolnienia Macierewicza z urzędu szefa MON jest świadomym lub nieświadomym pionkiem w grze.
    To tyle z teorii, ale patrząc na ostatnie poczynania ludzi stojących na czele naszego Państwa sytuacja zaczyna się klarować. Pomijając ostatnie zachowania Pana prezydenta który przez ostatnie zachowania dał powtierdzenie że uczestniczy w tej grze, zastanawia mnie w tym wszystkim zachowanie Pan Kaczyńskiego. Otóż przed wyborami do sejmu prawdopodobnie słusznie "wygasił" aktywność Pana Macierewicza aby nie dać "nabojów" do strzelania w jego partię hasłami : skrajna prawica, zamach smoleński itp. Po wyborach Pan Macierewicz zostaje przywrócony, oraz zostaje mianowany szefem MON. Zastanawia mnie to czego za nie długo możemy być świadkami tj. dymisja szefa MON. Dlaczego Pan Kaczyński znając Pana Macierwicza od kilkunastu bądź kilkudziesięciu lat mianuje go na tak wysokie, strategiczne i odpowiedzialne stanowisko aby teraz go zdymisjonować. Można powiedzieć że obaj znają się jak łyse konie, i teraz jeden miałby odsunąć drugiego tylko ze względy na jakiś szum, bądź sondaże? Owszem Pan Kaczyński mógł się w przeszłości pomylić do osób, które niezbyt znał jak Marcinkiewicz czy Sikorski, ale czy mógłby pomylić się w stosunku do człowieka którego zna przez wiele lat? A więc dymisja Pana Macierewicza będzie oznaczała świadome lub nieświadome osłabienie własnej partii( być może dążenie do samorozwiązania, jeżeli Macierewicz odejdzie a wraz z nim kilka innych osób) bądź własną dziwną fobie dbałości o sondaże.
    Ostatnim możliwym scenariuszem, choć bardzo skrajnym ( daję mu ok. 5 % prawdopodobieństwa) jest scenariusz zakładający że zarówno Pan prezydent jak i partia PIS oraz szef MON należą do tej gry, która ma za zadanie osłabić swoją partię, najpierw przez sprawę listów do MON a później być może przez jego dymisję, a skończywszy na puczu przez ludzi związanych ze środowiskiem byłych służb. Wiem że jest to skrajny pogląd ale nie niemożliwy, gdyż widzimy przyzwolnie obecnej partii na działania konspiracyjne środowiska związanego z Komorowskim i to nawet w sejmie jak trafnie zauważył autor tego bloga.
    Podsumowując ostatni pogląd chce powtórzyć że jest on skrajny, ale prawodpodobieństwo jego znacznie wzrośnie jeżeli nadal będziemy świadkami hałasu wokół szefa MON, a w dalszej kolejności jego dymisji.

    OdpowiedzUsuń
  43. W całej tej operacji coś mi nie pasuje! Podkopywanie autorytetu tak zacnego, zasłużonego i twardego polityka wydaje się być pozbawione sensu, wręcz samobójcze, a i poklasku z naszej strony nie przynosi. Tak więc po jakie licho cały ten zamęt i gra na świadomą utratę elektoratu?

    Zastanawiam się, czy aby nie jest to akcja zorganizowana w akcie "rozpaczy" samego Kaczyńskiego i Dudy, którzy zdali sobie sprawę z faktu, iż są za słabi w starciu ze środowiskiem WSW/WSI i ich poplecznikami? Tak więc zorganizowano wielopiętrową operację, rzekomo wymierzoną w A.Macierewicza, która zapoczątkowałaby rozłam w PiS-e, dając w następstwie fundament ku powstaniu nowej partii na czele z silnym i bezkompromisowym A.Macierewiczem, który potrafiłby rozprawić się z czerwoną zarazą mając za sobą twardy elektorat PiS-u i nie tylko.

    Działanie bardzo ryzykowne, ale chyba niepozbawione sensu, jeżeli istotnie jest brane pod uwagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro uzyla pani tego okreslenia, pozwole sobie przypomniec:

      Józef Szczepański

      Czerwona zaraza

      Czekamy ciebie, czerwona zarazo,
      byś wybawiła nas od czarnej śmierci,
      byś nam Kraj przedtem rozdarłwszy na ćwierci,
      była zbawieniem witanym z odrazą.

      Czekamy ciebie, ty potęgo tłumu
      zbydlęciałego pod twych rządów knutem
      czekamy ciebie, byś nas zgniotła butem
      swego zalewu i haseł poszumu.

      Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu,
      morderco krwawy tłumu naszych braci,
      czekamy ciebie, nie żeby zapłacić,
      lecz chlebem witać na rodzinnym progu.

      Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco,
      jakiej ci śmierci życzymy w podzięce
      i jak bezsilnie zaciskamy ręce
      pomocy prosząc, podstępny oprawco.

      Żebyś ty wiedział dziadów naszych kacie,
      sybirskich więzień ponura legendo,
      jak twoją dobroć wszyscy kląć tu będą,
      wszyscy Słowianie, wszyscy twoi bracia

      Żebyś ty wiedział, jak to strasznie boli
      nas, dzieci Wielkiej, Niepodległej, Świętej
      skuwać w kajdany łaski twej przeklętej,
      cuchnącej jarzmem wiekowej niewoli.

      Legła twa armia zwycięska, czerwona
      u stóp łun jasnych płonącej Warszawy
      i scierwią duszę syci bólem krwawym
      garstki szaleńców, co na gruzach kona.

      Miesiąc już mija od Powstania chwili,
      łudzisz nas dział swoich łomotem,
      wiedząc, jak znowu będzie strasznie potem
      powiedzieć sobie, że z nas znów zakpili.

      Czekamy ciebie, nie dla nas, żołnierzy,
      dla naszych rannych - mamy ich tysiące,
      i dzieci są tu i matki karmiące,
      i po piwnicach zaraza się szerzy.

      Czekamy ciebie - ty zwlekasz i zwlekasz,
      ty się nas boisz, i my wiemy o tym.
      Chcesz, byśmy legli tu wszyscy pokotem,
      naszej zagłady pod Warszawą czekasz.

      Nic nam nie robisz - masz prawo wybierać,
      możesz nam pomóc, możesz nas wybawić
      lub czekać dalej i śmierci zostawić...
      śmierć nie jest straszna, umiemy umierać.

      Ale wiedz o tym, że z naszej mogiły
      Nowa się Polska - zwycięska narodzi.
      I po tej ziemi ty nie będziesz chodzić
      czerwony władco rozbestwionej siły.

      Usuń
  44. Myślę sobie o naszej nowej władzuchnie i tak mi się przypomniało: https://www.youtube.com/watch?v=qK__cr_vut4

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arcymistrzowska scena.
      Otóż to, siedzą w gnoju i od nadmiaru błędnych ruchów toną!
      Summa summarum - jedynym ratunkiem jest Minister Antoni!
      Pewnie tak sobie wykoncypowali.

      Usuń
  45. Alicja Kluz,

    Wprawdzie można budować tego rodzaju hipotezy, byle miały oparcie faktach. Obawiam się, że przedstawiona przez Panią konstrukcja nie znajduje żadnego uzasadnienia.
    Trudno mi sobie wyobrazić pana Kaczyńskiego działającego w „akcie rozpaczy”. Ten doświadczony polityk zbyt długo tkwi w realiach III RP, by nie zdawał sobie sprawy z zagrożeń związanych z obecnością „długiego ramienia Moskwy”. Działań tego „ramienia” doświadczył osobiście, tracąc w zamachu smoleńskim brata i przyjaciół.
    Nie znajduję więc odstaw, by poważyć się na tezę, jakoby prezes PiS (A. Dudę wyłączam z tych dociekań) nagle zdał „sobie sprawę z faktu, iż jest za słaby w starciu ze środowiskiem WSW/WSI i ich poplecznikami”. Tym bardziej, gdy w latach 2005-2007 był na tyle silny, by doprowadzić do likwidacji WSI. Przedwyborcze deklaracje pana Kaczyńskiego wskazują raczej, że w planach PiS nigdy nie leżał zamysł walki z tym środowiskiem. Szczelna osłona nad B. Komorowskim i jego sprawkami, doskonale potwierdza to przypuszczenie. Proponuję, by to zachowanie traktować jako najważniejszy wskaźnik intencji obecnej władzy.
    Trzeba też sobie uświadomić, o jakiego rodzaju „rozpaczy” możemy mówić. Czy Kaczyński lub jego partyjni koledzy są dziś zagrożeni fizyczną eliminacją ze strony środowiska WSI? Czy grożą im zamachy lub możliwość przejęcia siłą kluczowych resortów, służb, wojska, policji? Czy działają z przystawionym do czoła pistoletem?
    Nie sądzę. Wytwarzanie atmosfery „oblężonej twierdzy” lub straszenie wyborców PiS jakimś stanem nadzwyczajnego zagrożenia, jest elementem partyjnej demagogii i nie ma nic wspólnego z realiami. Realne jest natomiast przyzwolenie na działanie esbeckich kamaryli, brak reakcji na bezprawne działania „opozycji”, nierozliczenie żadnego z przestępstw poprzedniego reżimu, czy wpuszczanie do Sejmu Dukaczewskiego i Puchały.
    PiS ma dziś pełnię władzy wykonawczej i ustawodawczej i dysponuje wszystkimi środkami do podjęcia dowolnej walki. Rozprawa ze środowiskiem wojskowej bezpieki to – w ostateczności, zastosowanie aresztów dla kilkudziesięciu podstarzałych „bondów”, likwidacja paru stowarzyszeń, zamknięcie kilku ośrodków propagandy, objęcie tych środowisk „czułą opieką” kontrwywiadu, skazanie ich na izolację i ostracyzm. Te decyzje można podjąć na podstawie już istniejącego prawa lub kilku ustaw przyjętych w trybie pilnym.
    Nietrudno zrozumieć, że powodem zaniechań jest wyłącznie brak woli politycznej. Są możliwości i potencjał, nie ma przyzwolenia i chęci działania.

    cd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W realiach III RP należy też brać pod uwagę i taki mechanizm, który dotyczy szachowania komprmateriałami. Wolno sobie np. wyobrazić, że jedna z kluczowych decyzji personalnych pana Kaczyńskiego jest obarczona istotnym mankamentem lub istnieją materiały obciążające (np. obyczajowo) jakąś znaczącą postać. Są wreszcie interesy różnych środowisk związanych z PiS-em, jak i poszczególnych polityków, najbliższych „zauszników” pana Kaczyńskiego.
      Zamiast dywagować o „wielopiętrowych operacjach”, należałoby więc zapytać – dlaczego tak się dzieje, a szukając odpowiedzi prześledzić proces dochodzenia PiS-u do władzy.
      Na tym etapie pojawia się nie tylko tzw. afera podsłuchowa – kluczowa akcja środowiska przygotowującego „nowe rozdanie”, ale szereg późniejszych zachowań i decyzji PiS, które szerokim łukiem omijają „ludzi w brązowych butach”. Niedawna decyzja Kaczyńskiego o wycofaniu projektów ustaw MON o dezubekizacji i degradacji, jest tylko jednym z takich przykładów. Aneks, sprawa zeznań Winiarskiego, afera marszałkowa, sprawa zbrodni założycielskiej III RP i kilka innych, wyraźnie wskazują, że spod (ograniczonej) „jurysdykcji” obecnej ekipy wyjęto tematy związane z wojskową bezpieką. Do puli wydarzeń symbolicznych zaliczyłbym również włączenie w obszar „dobrej zmiany” panów Morawieckich. Warto prześledzić zachowania Kornela Morawieckiego tuż po Smoleńsku oraz pamiętać, z jakiego środowiska biznesowego wywodzi się „ekonomiczny geniusz” partii rządzącej.
      Analizując więc wydarzenia z roku wyborczego i następnych, można dojść do konkluzji – to, co widzimy jest efektem istnienia jakichś tajnych paktów lub ograniczeń, które legły u podstaw „nowego rozdania”. PiS „nie rusza” pewnych środowisk, bo ich działania miały związek z wygraną z roku 2015.
      Pomysł, jakoby pan Kaczyński miał grać na „rozłam” w PiS, uważam za całkowicie niewiarygodny. Ten polityk wiedzie swoje partyjne stado twardą ręką i jak ognia boi się realnej, politycznej konkurencji. Proszę pamiętać, że cała narracja tej partii i jej akolitów opiera się na tezie, że poza PiS-em nie ma i nie może być innej siły prawicowej, patriotycznej.
      Nie mam też wątpliwości, że atak na ministra Macierewicza, do którego Kaczyński natychmiast się przyłączył, znajduje również podłoże ambicjonalne. Wielokrotnie pisałem, że rosnąca pozycja szefa MON, jest odbierana jako zagrożenie – tak przez słabiutkiego Andrzeja Dudę, jak przez Jarosława Kaczyńskiego.
      Nie posądzam więc prezesa PiS o jakąś „wielopiętrową operację”, bo jedyna operacja, jaką ten pan dokonuje, polega na pielęgnowaniu chwilowych „zdobyczy” związanych z przejęciem władzy i małych gierkach w obszarze doraźnych potrzeb politycznych. Celem tych działań nie są realne zmiany czy walka z mafią III RP, lecz zachowanie obecnego status quo. Każdy kto temu zagraża, będzie marginalizowany i usuwany w cień.

      Usuń
    2. Panie Aleksandrze,

      Wszystko to o czym Pan mówi jest zrozumiałe, oczywiste, a jednocześnie coraz bardziej przerażające. Stąd, w ramach mechanizmów obronnych,moje wycieczki w obszary fantazji.

      Zachowanie J.Kaczyńskiego i "bandy trojga" wobec A.Macierewicza jest tak haniebne, że aż niewiarygodne!

      Usuń
  46. Panie Aleksandrze,

    Pańska ocena sytuacji w III RP (wersja:"Dobra Zmiana") po prostu oszałamia. Często niepotrzebnie komplikujemy sprawy proste i oczywiste, cyklicznie się powtarzające od niemal 30 lat. Balon za bardzo nadmuchany i może trzasnąć? Zmniejszamy ciśnienie, rybkom wymieniamy wodę w akwarium i jakoś się turla ta nasza ruska bieda.

    Więcej (może) później, teraz tylko szybko trzy aktualia o trzech damach z klasy rządzącej:

    - ustawa medialna

    Pani poseł Lichocka na zasadzie "a może byśmy tak coś uchwalili" proponuje #dobrą zmianę w mediach KLIK, ale bidula nie wie, czy to aby nie za wielkie zamachnięcie się kiełbikiem na władzę ludową (czytaj: na kol. redaktorów z SB), więc na wszelki wypadek powątpiewa, czy aby nie za późno, czy to się w ogóle uda, itepe. Odpowiadam: lepiej późno, niż wcale, choć dobrze wiem, że i tak guzik z tego wyjdzie, bo musieliby "swoich", a kto wie, czy nie "najswojszych" naruszyć. Przykłady? Wszyscy od lat dobrze znamy. Także argumentację, że "prywatny nadawca"(znaczitsia esbecki lub wsiowy, innych u nas nie ma, bo i skąd?) może sobie zatrudniać kogo chce. Choć w poważnym państwie, w przeciwieństwie do III RP, tak dobrze nie ma, żeby TW, KO, a nawet oficerów służb specjalnych wrogiego państwa (Moskwy) można było sobie po uważaniu zatrudniać.

    - sejmowe obrady kółka emeryckiego WSI

    Pani poseł Pawłowicz w roli pierwsze naiwnej trwożliwie zapytuje: "Puczyści w Sejmie? A jak nie wyjdą…" - na co pan Aleksander Ścios życzliwie wyjaśnia zagubionej kobiecie KLIK, że zgodę na sabat wyraził pan marszałek Wysokiej Izby. W domyśle: sam prezes partii i rządu, bo bez niego pan marszałek kichnąć by się nie ośmielił, a co dopiero "puczystów" do sejmu wpuszczać. No, chyba żeby baaardzo nalegali... wtedy wiadomo... mus to mus, w końcu nie każdy się rodzi Macierewiczem.

    (Nawiasem: ciekawe czy i ten tweet przechwyci niezalezna.pl, jak Ekscelencja myśli?)

    - zadziwiająca pani od "cyfryzacji"

    Pani minister Streżyńska, podobno jedna z najjaśniejszych gwiazd PiS (choć wszystkie i tak bledną przy nadpremierze Dżuniorze) w niepokojącej i dość paskudnej wypowiedzi: http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/548223,antoni-macierewicz-mon-cyfryzacja.html

    Nie mam teraz czasu rozwijać, więc tylko sygnalizuję i obowiązkowo przypominam przytomne poczynania MON: http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-konflikt-w-rzadzie-macierewicz-chce-odebrac-strezynskiej-cyb,nId,2377467


    Pozdrawiam, wreszcie naprawdę wiosennie :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Pani Urszulo,

    Zebrała Pani takie trzy aktualia, że - wiosennie zaznaczę, wybór, z której strony "przyłożyć" PiS-owi, jest bajecznie prosty. Jedynie fakt, że owe aktualia dotyczą trzech pań – primadonn partii Kaczyńskiego, powściąga mój zapał.
    Skomentuję więc krótko, choć każdy z tych występów zasługiwałby na osobną notkę.
    Poseł Lichocka, w roli bojowniczki wymachującej „kiełbikiem” – śmieszy i przestrasza. Śmieszy, bo ta pani nie zrobiła i nie zrobi niczego dla oczyszczenia środowiska kolegów-redaktorów, przestrasza zaś, bo zbyt dobrze pamiętam zachowania pani posłanki związane z moją anonimowością.
    To właśnie ta pani, w listopadzie ubiegłego roku raczyła zareagować na mojego tweeta, w którym napisałem - „Nikt z rządzących nie przyzna, że jedynym „dialogiem” z Onymi, winna być infamia, banicja i długoletnie więzienia” i podałem link do tekstu „DROGA DO WSPÓLNOTY 1 – KŁAMSTWO”. Posłanka PiS odpowiedziała wówczas – „W każdym razie Pan pod własnym nazwiskiem nie ma odwagi tego przyznać” i dodała „proszę nie wymagać radykalnych wypowiedzi i oświadczeń od innych, skoro Pana na nie nie stać pod nazwiskiem.”
    Zrozumiałem wtedy, że zainteresowania pani Lichockiej są wyjątkowo bliskie obszarom, które zajmują uwagę propagandystów z GW i innym tropicielom mojej tożsamości. Zrozumiałem również, (gdy przez tą panią zostałem nazwany „trollem”) że takie persony z PiS nigdy nie pogodzą się z prawem do krytyki rządzących, a każdy objaw pozapartyjnej, wolnej myśli, jest dla nich wizją przerażającą.
    To oczywiście kwestia pewnych ograniczeń intelektualnych, ale – czy tylko? Ujawnia się tu mentalność szalenie niebezpieczna, której skutki odczuwam i pewnie jeszcze długo będę odczuwał na własnej skórze. Już w latach 80. miałem do czynienia z ludźmi, którzy anonimowość postrzegali jako zagrożenie. Zwykle byli to ci, których agenturę poseł Lichocka chciałaby ujawniać.
    Dziś ludzie o podobnej mentalności znajdują się nie tylko po stronie „opozycji” i tych kanalii, które rozpowszechniają łgarstwa o mojej rzekomej tożsamości, ale również po stronie PiS.
    Więc jeśli posłanka Lichocka wywija tym żałosnym „kiełbikiem” i opowiada bajki o jakiejś lustracji w mediach, trzeba by ją zapytać – o jaką wolność mediów chce walczyć? O tą reglamentowaną, poddaną partyjnej retoryce i powierzoną wyrobnikom- ćwierćinteligentom? Czy o taką, która nie musi obawiać się ataku posła z partii rządzącej i może liczyć na prawo do anonimowości?
    I po co tej pani wolne media, skoro nie ma pojęcia – czym jest niezależność i wolność myśli?

    Występ posłanki Pawłowicz to również curiosum, acz wpisany w retorykę rządzących. Ta pani rozpościera przed nami złowrogą wizję jakichś puczów, „kolejnych etapów obalania rządu” i „blokowania Sejmu” i dramatycznie pyta – „KTO w ogóle wydał zgodę na takie obniżanie prestiżu Sejmu i narażanie go na realne ryzyko nieodpowiedzialnych działań broniącego się desperacko „zbrojnego ramienia” PRL-u?”
    To pytanie, jak i konstrukcja wywodu świadczy, że pani poseł srodze drwi sobie z wyborców PiS i zaistniałą sytuację próbuje wykorzystać w celach propagandowych. Doskonale bowiem wie, że zgodę wydała jej partia i marszałek namaszczony przez PiS, a sejmowa hucpa jest częścią inscenizacji pt. „walka wrażych sił z partią „dobrej zmiany”.
    Ważne jednak, by czytelnik-wyborca został po raz 1436 przerażony zuchwalstwem Onych i „zmobilizowany” do wyrażenia słusznego poparcia dla „sił postępu i demokracji”.

    W sprawie minister Strężyńskiej i jej „pijarowskich” wygłupów, mam krótką opinię – im szybciej ta pani i jej ministerstwo znikną z życia publicznego III RP, tym lepiej dla nas i naszego bezpieczeństwa.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  48. Każdy objaw pozapartyjnej, wolnej myśli, jest dla nich wizją przerażającą.

    Pamiętam, pamiętam. :) - Nieźle Panu zalazła za skórę obłudna red. słodyczka - lisiczka. Ona i jej podobni nigdy nie pojmą, że ważniejsze od tego, kto mówi, jest to, co mówi, i - czy mówi prawdę.

    Dla mnie właśnie Pańska anonimowość stanowiła i stanowi gwarancję wolności i uczciwości Pańskich wypowiedzi. Bo dobrze wiem, gdzie żyję, a przede wszystkim to, że w III RP - państwie o suwerenności "umownej", za prawdę gorzko się płaci.

    Rozumiem też, że nie o siebie Pan się obawia, bo i "po pseudonimie" nękają i obszczekują Pana od prawa do lewa; choć - co znamienne - nikt nie odważa się podjąć uczciwej dyskusji na argumenty.

    Ad 2 i 3 - pełna zgodność w temacie, Mr Ścios.

    Dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  49. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Wsojtku,

      Dobrze, że przypomniał Pan o "scrippsach" (Scripps Networks Interactive), którym "sprzedał się" walterowo-wejchertowy TVN =>link. Miały być amerykańskie, a okazały się, jak zwykle - ruskie, w dodatku należące prawdopodobnie do FSB tow. Putina.

      Wiedza moja pochodzi z internetu, bo telewizji, a już zwłaszcza wsi-owej i solorzowej nie oglądam, ale i tak wiem co nadaje np. TVN24, bo skwapliwie mi napiszą niezawodni rezonatorzy z "naszych mediów". Poza tym akurat tam zanosi w zębach kolejne listy prezydenta do MON pan rzecznik Magierowski. Wnoszę więc, że "Polsza Today" jest najważniejsza zarówno dla Kancelarii Prezydenta, jak i dla wielu prominentów PiS, którzy się w niej na wyścigi udzielają.

      Odnośnie nowego komendanta BOR: pan Ścios przewidywał takie rozwiązanie już w lutym br. - Jasnowidz!!!

      Niżej wymiana opinii na ten temat, czyli lubiane przez pana Jana Kowalskiego "dialogi Ściosa z Urszulą". :))

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  50. "red. słodyczka - lisiczka"
    Bardzo celne określenie tej pani, ta wyciekająca spod makijażu obłuda drażniła mnie od zawsze lecz nie umiałem nazwać dlaczego.
    A tak w ogóle... świetnie się czyta dialogi Ściosa z Urszulą:))

    OdpowiedzUsuń
  51. Nie będę ryzykował twierdzenia, że słowa Ściosa to potęga ale skuteczności im odmówić nie sposób. Oto z Sejmu popłynęły wieści, że spotkania WSI-owych w pięknej Sali Kolumnowej jednak nie będzie! Zgłosiło się ponoć ponad 700 chętnych do "obradowania" co przeraziło nawet tych zniewolonych miłośników demokracji.

    OdpowiedzUsuń
  52. "PREZYDENCKI" BOR - dialog sprzed 2, 5 miesiąca :))

    Urszula Domyślna 13 lutego 2017 14:18

    Panie Aleksandrze,

    Pisze Pan, że rozwiązanie BOR to jedyne sensowne wyjście z chorej sytuacji i ja się z tym zgadzam, tylko jestem ciekawa kto ma tę służbę rozwiązać, skoro na czele resortu stoi pan Błaszczak? I będzie tam, niestety, stał, bo właśnie pani rzecznik Mazurek oznajmiła, że nie jest przewidywana jego dymisja.

    Na domiar złego za reformowanie BOR zabrał się dodatkowo śpiący do tej pory BBN-Soloch (pseudonim lolek5), który zapewnia nam bezpieczeństwo chyba tylko swoją aparycją i urokiem osobistym, bo na pewno nie pracą. A kiedy zaczyna wydawać z siebie dźwięki, wróg najzwyczajniej pęka ze śmiechu i po sprawie. To druga po TW Bolku osoba, której bełkot muszę tłumaczyć z solochowego na polski =>link. []


    Aleksander Ścios 13 lutego 2017 18:48

    Pani Urszulo,

    Nikt nie rozwiąże BOR, (ani żadnej innej służby III RP) dlatego moje uwagi są tylko „pisaniem na Berdyczów”. Natomiast medialny występ mistrza nicnierobienia Solocha, zasługuje na uwagę.
    Nie jest przypadkowy, bo ten pan bywa „uruchamiany” tylko wówczas, gdy trzeba obwieścić wolę środowiska belwederskiego.
    Dlatego ubiegając jakiekolwiek ruchy i decyzje w sprawie BOR, P. Soloch („specjalista” od obrony cywilnej i straży pożarnych) obwieścił dziś z miną mędrca:
    „BOR powinno być służbą elitarną. BOR jest elitarną służbą. Dobrze by było - i taka jak rozumiem jest intencja autorów tej reformy żeby tą służbę rzeczywiście uczynić elitarną. Na pewno dobrze jest, żeby te reformy umocniły tą służbę, bo to jest bardzo ważna służba. Żeby do tej służby trafiali rzeczywiście najlepsi ludzie. W tym celu trzeba stworzyć i zapewne będą stworzone odpowiednie warunki również przygotowujące tych ludzi do pełnienia tej służby”.
    Po tych bezcennych uwagach pana specjalisty, padły słowa, w których uściślono zakres potencjalnych „reform” :
    „Formalne wzmocnienie szefa BOR-u byłoby bardzo istotne, bo posłużyłoby samej służbie”.

    To oznacza, że środowisko Belwederu nie życzy sobie żadnych, daleko idących zmian, chce natomiast, by szefem BOR został człowiek namaszczony przez to środowisko. Nie mam wątpliwości, że tak właśnie się stanie i na tym „reforma” zostanie zakończona.
    Ponieważ wyborcy pana Dudy nauczyli się nie zadawać niemądrych pytań, nikt nie ośmieli się przypomnieć o wypadku prezydenckiej limuzyny, zapowiadanych wówczas reformach i obietnicach dotyczących bezpieczeństwa prezydenta.


    Nikt też nie będzie dociekał – dlaczego Kancelaria Prezydenta powierza ochronę obiektów w których przebywa A.Duda firmom prowadzonym przez b. esbeków i organizuje takie przetargi, w których tylko tego typu firmy mogą wygrywać? []


    Urszula Domyślna 13 lutego 2017 21:41

    Nikt nie rozwiąże BOR, ani żadnej innej służby III RP.

    Nie mam pojęcia, jak to się Panu udało wyłuskać z wystąpienia BBN-Solocha, ale na to wygląda. "Środowisko prezydenckie" (= grupa ds. bardzo trudnych?) przemówiło - sprawa zakończona. Obsadzi się jak należy szefostwo BOR, służba sama się "oczyści".

    ___________________________________

    "Jasnowidzenie" AŚ wyróżnione i wyboldowane. :))

    OdpowiedzUsuń
  53. Aleksander Ścios na Twitterze:

    Nie ma takiej "demokracji", która po półwieczu okupacji sowieckiej pozwalałaby działać organizacjom zrzeszającym "kombatantów" reżimu komunistycznego.

    Od ludzi @pisorgpl nie oczekuję straszenia wyborców "puczami" lecz delegalizacji antypolskich partii, esbeckich stowarzyszeń i organizacji.

    OdpowiedzUsuń
  54. Jasnowidzenie… ;-)
    „No nie, to są jakieś bzdury! Zdolności paranormalne to zwykłe gusła i brednie. Parę razy zdarzyło mu się zgadnąć i nic więcej.
    Błagam, nie istnieje coś takiego jak prawdziwe medium. Mówię to jako szczery naukowiec – realista.”


    I jeszcze nawiążę do pomyłki z dudą. To było dokładnie tak jak w tej bajce: ktoś podmienił miski! Ścios analizował słusznie, że nic nie wskazuje na przegraną PATRONA WSI. Podmianka Komorowskiego na Dudę nie zmieniła sytuacji środowiska WSIoków!

    Jak sobie pomyślę, że przecież Komorowski też by się komunikował z min. Macierewiczem za pomocą listów i TVNu to mi się śmiać chce…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Marcinie,

      Zanim pożre mnie ciekawość :)

      - kto jest autorem cytatu?
      - co to za bajka z podmianą misek?

      Usuń
  55. Panie Aleksandrze,

    Przeczytałam zalinkowany przez Pana na TT dramatyczny wywiad poseł Pawłowicz dla 'wPolityce'.

    NASZ WYWIAD. Prof. Pawłowicz: "Po publikacji artykułu o konferencji w Sejmie otrzymałam groźby". Dostałam ostrzeżenie, że „ręka sprawiedliwości wkrótce mnie dosięgnie”

    Już sam tytuł miał chyba budzić grozę, mnie jednak tylko szczerze rozbawił. Jak zwykle winni są (anonimowi) ONI, a pani poseł, prominentka partii rządzącej - tym razem w charakterze uciśnionej niewinności, wypada po prostu groteskowo.

    Ale najśmieszniejszy jest ten fragment:

    Czyli nie chodziło tylko o organizację konferencji?

    Chodziło o destabilizację sytuacji politycznej w Polsce. Pan Witold Gadowski czujny obserwator sceny politycznej, zwłaszcza środowisk służb specjalnych uprzedza, że tak działania mogą nastąpić. Pan Wojciech Sumliński spotkał pułkownika Aleksandra Lichockiego, który został skazany na wyrok więzienia. Środowiska wrogie obecnej władzy spotykają się i dogadują ze sobą. Musimy mieć oczy dookoła głowy, nie możemy rezygnować z czujności nawet w największe święta, bo oni nie spoczną.

    Myślę, że działa tu nie tylko SLD. Nie dam głowy, że osoby z PO i z totalnej opozycji nie wiedzą o tym, co się dzieje. Mogli rozdać sobie role, wcześniej rząd próbowała obalić PO i Nowoczesna, teraz ciężar na siebie bierze SLD, a za chwilę znowu znajdą kogoś innego.


    ============

    Krystyna Pawłowicz, której akurat o głupotę nie podejrzewam, zamiast zapytać MSW (sprawdziłam, nadal istnieje), ABW, BOR, CBA, czy kogo tam jeszcze, powołuje się na obserwacje dziennikarzy. Czyżby służby specjalne nie ostrzegały rządu i posłów #dobrej zmiany przed zagrożeniami, które doprowadzają szacowne posłanki na skraj histerii? Nie chroniły ich przed podobnymi incydentami?

    I - proszę zauważyć - w całym wywiadzie nie pada ani jedno słowo o rzeczywistych animatorach i sprawcach "puczu", i.e. WSI - tym razem pod kryptonimem FSMM.

    Chitrusy z tego PiS-u, szkoda gadać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze jedno: dlaczego PiS i min. Ziobro tolerują fakt, że skazany prawomocnym wyrokiem na cztery lata więzienia płk Lichocki nie siedzi za kratą, tylko chodzi i straszy pos. Pawłowicz? Przypominam, ze wyrok zapadł 8 miesięcy temu. =>LINK

      Usuń
    2. Pani Urszulo,

      Możemy się na to oburzać, zamartwiać lub drwić z tego. Dla mnie jest oczywiste, że tego rodzaju zdarzenia potwierdzają tezę o "wielkiej umowności" dzisiejszych konfliktów, sporów i walk rządu z tzw."opozycją". Nazywając rzecz po imieniu, powiedziałbym o politycznej mistyfikacji, w której my - wyborcy występujemy w roli ofiar sprawnego prestidigitatora.
      Pani poseł, prof. Pawłowicz, doskonale wie, co robi i mówi. Sposób rozegrania tej sprawy nazwałbym mistrzostwem świata w propagandzie partyjnej i swojskim "odwracaniu kota ogonem".
      Wątek dotyczący "straszenia" pani poseł, jest za to bezcenny.
      Bo jeśli "wybranka narodu", chroniona immunitetami, służbami i potęgą instytucji III RP, może być zastraszana przez środowisko esbeckie, jak mamy czuć się my - pozbawieni tych wszystkich przywilejów i zdani na łaskę własnych możliwości?
      Dobrze, gdyby to wyznanie posłanki PiS wywołało nie tylko zachwyty elektoratu, ale też refleksję nad potrzebą oręża anonimowości - nad przywilejem, który w imię partyjnych interesów bywa podważany przez partyjną koleżankę pani Pawłowicz.

      Usuń
  56. jan kowalski,

    Ja nawet nie ryzykowałbym twierdzenia o skuteczności moich słów.
    To zdecydowanie przereklamowana sprawa.
    Jak powszechnie wiadomo, wrażą konferencję b. esbeków odkryła przecież pani posłanka Pawłowicz, wespół z redakcją Wiadomości TVP. Stało się to dzięki temu, że posłanka PiS, jak i czujni dziennikarze „dobrej zmiany” bezustannie monitorują strony internetowe organizacji b. esbeków i posiadają solidną wiedzę o zamiarach tego środowiska.
    Poruszona do żywego tak bezczelnym aktem przygotowań do antyrządowego „puczu”, pani posłanka natychmiast sporządziła odpowiedni tekst, w którym dała odpór tej groźnej prowokacji.
    W tekście padły fundamentalne pytania –„Czy Sejm jest klubem do wynajęcia dla środowisk (dawnych służb PRL-owskich) otwarcie podważających dziś legalność obecnych władz i wzywających do buntu przeciwko nim? Czy w Warszawie nie ma sal do wynajęcia?”, pojawiły się bezcenne konkluzje – „Coś mi się zdaje, że jak wyspecjalizowane, zbuntowane służby po-komunistyczne wejdą bez przeszkód na teren Sejmu pod pretekstem (antyrządowej) „konferencji”, to tak łatwo już z Sejmu NIE WYJDĄ… Możemy mieć kolejny etap obalania rządu i udanego paraliżowania Sejmu.”, oraz odważna próba ustalenia winnych zaistniałej sytuacji – „KTO w ogóle wydał zgodę na takie obniżanie prestiżu Sejmu i narażanie go na realne ryzyko nieodpowiedzialnych działań broniącego się desperacko „zbrojnego ramienia” PRL-u?”.
    Proszę zauważyć, jak wielką determinacją i mądrością wykazała się posłanka PiS. Nie tylko podniosła medialny alarm i solidnie postraszyła elektorat partii rządzącej, ale swoim wnikliwym pytaniem –„kto w ogóle wydał na to zgodę”, przecięła podejrzenia ze strony niektórych czytelników.
    Mogło się bowiem zdarzyć, że jakieś umysły niewprawne w politycznej dialektyce, chciałyby widzieć tu winę pana marszałka i jego kancelarii, lub (nie daj Boże) – partii rządzącej.
    Dziś, gdy czujność pani posłanki i redaktorów "Wiadomości" została nagrodzona i przy ogólnym aplauzie elektoratu ogłoszono fiasko wrażej prowokacji, prof. Pawłowicz przytomnie podjęła:
    „To nie jest wina marszałka, ani kancelarii Sejmu, ale organizatorów, którzy oszukali kancelarię, bo podali inny temat konferencji, który nie budził podejrzeń przy zgłoszeniu i rezerwacji sali. Konferencję zgłosili europosłowie SLD: Bogusław Liberadzki, Krystyna Łybacka i Janusz Zemke. Doszło do ewidentnego oszustwa. Dokonano nadużycia zaufania marszałka i kancelarii Sejmu.”
    Ucieszyłem się takim dictum, bo jestem przekonany, że po tej bezkompromisowej denuncjacji „ewidentnego oszustwa”, kolega pani posłanki, minister Ziobro natychmiast uruchomi zastępy prokuratorów, którzy sumiennie zbadają – któryż to z europosłów SLD dopuści się przestępstwa wprowadzenia w błąd funkcjonariusza publicznego, a następnie doprowadzą delikwenta przed oblicze sądu.

    Wiemy już zatem, że w tej sprawie marszałek Kuchciński nie ponosi żadnej odpowiedzialności, bo jako człek prawy i ufny, padł ofiarą podstępnych knowań kolegów z SLD. Przy okazji swojego tryumfu, pani posłanka wyraziła też podziękowania skromnemu współautorowi wykrycia antyrządowego spisku - Witoldowi Gadowskiemu, „czujnemu obserwatorowi sceny politycznej, zwłaszcza środowisk służb specjalnych, który uprzedzał, że takie działania mogą nastąpić”.

    cd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby więc Panu lub któremuś z czytelników bezdekretu, przyszło do głowy upierać się, że to autor tego bloga od wielu dni pisał o sejmowej konferencji byłych esbeków, a od kilkunastu miesięcy uprzedzał o kolejnych odsłonach antypolskiej wojny hybrydowej – trzeba by dać odpór tym twierdzeniom. Są to bezpodstawne dywagacje, których celem jest umniejszenie zasług zacnej posłanki PiS i odebranie palmy pierwszeństwa czujnych redaktorom „wolnych mediów”.
      Proszę pamiętać, że pani Pawłowicz wykazała się niezwykłą odwagą i – wbrew pogróżkom ze strony środowiska byłych esbeków (pani poseł informuje o tym swoich wyborców) pokrzyżowała plany sejmowych puczystów.
      Wprawdzie zagrożenie nie zostało usunięte, bo środowisko „represjonowanych emerytów mundurowych” zapowiedziało na sobotę wiec – „konferencję” przed gmachem Sejmu, to świadomość, że nad bezpieczeństwem Polaków czuwają posłowie PiS i dziennikarze „wolnych mediów”, powinna nam nieustannie towarzyszyć, wywołując uczucie wdzięczności i kojącego zadowolenia.

      Usuń
  57. Pani Urszulo,

    Dziękuję Pani za przypomnienie mojego wpisu i odkrycie „daru jasnowidzenia”:) Przyznaję, że jestem jeszcze tak zaskoczony, że dopiero teraz zacząłem rozmyślać, jak powinienem wykorzystać tą niesamowitą dyspozycję.
    Uświadomiłem sobie bowiem, że nie tylko otwierają się przede mną świetlane perspektywy, ale też wizja godziwych zarobków.
    Jako jasnowidz, mogę służyć pomocą w odnajdowaniu osób, zwierząt i zagubionych przedmiotów i pobierać za to solidne wynagrodzenie. Posiadając ten dar jestem też w stanie pomagać naszej wiodącej sile politycznej i w porę ostrzegać jej sterników przed grożącymi niebezpieczeństwami.
    Mogę również (co wyjątkowo mnie cieszy) pokrzyżować plany obozu wroga, a nawet przewidzieć jego klęskę.
    Mówiąc zaś serio – ja też nie mam pojęcia, jak z bełkotu pana Solocha można było wyłuskać jakąś sensowną informację. Gdyby to rzeczywiście się udało, powinienem chyba rzucić blogerskie przyjemności i oddać się głębokim studiom filozoficznym, ze szczególnym uwzględnieniem probabilistyki- teorii prawdopodobieństwa. Pomyślę nad tym.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  58. Marcin Ís,

    Ja też nie znam bajki o podmianie misek, ale ucieszyłem się, że oto znalazł Pan przesłankę na uwolnienie mnie od podejrzeń posiadania tajnej wiedzy.
    Już przed laty informowałem, że ktokolwiek znajdzie w moich tekstach choćby słowo z jakiejś niepublicznej tajemnicy, dostanie prawo nazwania autora kłamcą i oszustem. Odważnych nie było, za to nadal znajdują się przygłupy lokujący mnie w odmętach tajnych służb i doszukujący się tu służbowych projekcji.

    Tymczasem Pan trafnie zauważył, że ktoś mi "podmienił miski", "analiza była słuszna, bo nic nie wskazywało na przegraną patrona WSI". A skoro pozwoliłem sobie "podmienić miski", nie mogłem mieć dostępu do żadnej tajemnej wiedzy ani zakulisowych ustaleń. Gdybym miał taki dostęp, nie mógłbym popełnić równie okrutnego błędu.
    To też oznacza, że owa "podmiana misek" zdejmuje ze mnie odium posiadacza wiedzy poufnej i sekretnej i stawia w jednym szeregu ze zwykłymi zjadaczami chleba.
    Za co Panu serdecznie dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  59. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  60. @Marcin Is @Aleksander Ścios @Urszula Domyślna

    Sądziłem najpierw, że Panu Marcinowi chodzi o wspominany wielokrotnie na blogu Gospodarza mechanizm podmiany wody w akwarium (vide: https://bezdekretu.blogspot.com/2008/09/akwarium.html)

    Ale być może Autor miał na myśli zamianę misek rabiemu Eliazorowi w czasie uczty przez niezauważonego przez nikogo anioła (autor nieznany:"Ze skarbnicy midraszy").
    To ostatnie usprawiedliwiałoby w jakiś sposób pomyłkę w sprawie wyboru Dudy, ale i komplikowało zdejmowanie odium z Gospodarza :)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  61. To nie tak. Macierewicz to skuteczny "doer", a Kaczyński wizjoner i polityk. Dlatego Macierewicz nie był w stanie rozpoznać zagrożeń wynikających z zatrudnienia Misiewicza. I zamiast to skończyć w jakiś sposób, posadzić chłopaka gdzieś w tylnej ławce, cały czas usiłował jakby powiedzieć "ale to ja mam rację". No, masz pan rację, ale co z tego? To polityka, a nie sąd ostateczny. Więc Kaczor wkroczył i skończył to ostro, żeby sprawa znów się nie ciągnęła, że go gdzieś (Misiewicza) do przechowalni wsadził, że zrobił mu miękkie lądowanie itp. Oczywiście, sam Misiewicz jest tylko po części winny, pewnych stanowisk nie daje się ludziom PODATNYM na ataki i to polityk wie, a "doer - wykonawca" nie wie. Więc Kaczor nie opowiada się za jakimiś "siłami", tylko po prostu przecina durnowatą sytuację, której w ogóle nie powinno być.

    OdpowiedzUsuń
  62. "No, masz pan rację, ale co z tego?"

    Uuuu !! aleś przyłożył makiawelizmem panie MUN. Pogratulować tej, noo.... "ekstrawagancji".

    A tak po prawdzie - może już dosyć hołdowania zasadzie " cel uświęca środki" w tłumaczeniu na rodzimy komuszy - wybierać mniejsze zło?
    Paktowanie ze Złym zawsze kończy się przegraną o czym przekonuje choćby słynna lekcja dialogu z Ogrodu Eden.
    A wystarczyło zachować się normalnie, przyzwoicie zgodnie z powiedzeniem: "jak nie wiesz jak się zachować, zachowaj się przyzwoicie".
    Bo widzisz MUN, nawet Misiewicz zasługuje na ludzkie traktowanie przez przyjaciół.

    OdpowiedzUsuń
  63. Przepraszam za offtopic „infantylny”, ale tytułem wyjaśnienia, skoro powiedziałem A…
    Przy okazji różnych zawodów sportowych pojawiają się zwierzęta, które wybierając odpowiednio oznaczoną miskę z jedzeniem rzekomo dokonują wyboru, który konkurent wygra. Jest to oczywiście konwencja zabawy ale sugeruje się też w ten sposób istnienie jakichś niezbadanych sił, fluidów, które zwierzęta może wyczuwają. Link do bajki (serial Pingwiny z Madagaskaru) zamieściłem w prima aprilis. Stamtąd też pochodzą cytaty.
    KLIK

    Bohaterka nie "wyczuwa" lecz doskonale analizuje. Dokonuje trafnego wyboru ale zaloty odwracają jej uwagę od oszustwa gdy miski zamieniają miejscami.


    Ja ogólnie lubię i doceniam wiele przejawów popkultury. I muszę dodać coś trochę głupiego. Akurat w tym odcinku (kilka odcinków tej produkcji mnie zadziwiło) jest przystępnie przedstawiona koncepcja mega umysłu, który potrafi wszystko przewidzieć (nawet kto co powie, jak się zachowa) na podstawie dostępnych danych mając bardzo rozwiniętą zdolność analizy. Coś takiego jak przewidzenie wielu ruchów do przodu w szachach. Normalnie, gdy ilość kombinacji z każdym rozpatrywanym ruchem rośnie geometrycznie, każdy w końcu dochodzi do kresu możliwości przewidywania. Ale na krótką metę często coś "przewidujemy".

    Głębszy offtop.
    Nie siedzę w tym bardzo ale ks. Heller (duchowny – naukowiec) objaśnia, że sam wszechświat jest dowodem na istnienie Boga, bo jest po prostu niesamowicie logiczny. My prawa rządzące wszechświatem powoli odkrywamy ale, wynika z tego, że to jest jakoś zaprojektowane. Bóg zna wszystkie prawa fizyki i układ atomów całego wszechświata więc może przewidzieć sobie nie tylko pogodę na miesiąc do przodu ale również bardziej złożone zdarzenia, np. co się stanie z moją wątrobą albo czy kobieta ma urodzić dziecko (Maria). My tych mechanizmów nigdy nie ogarniemy tak jak istota wyższa więc tłumaczymy to cudem, wstawiennictwem itp. A to np. jakieś neutrina sprawiają, że jak się ktoś skupi na szczególnej modlitwie to powstanie taka interferencja fal, że ustąpi guz mózgu.

    W bajce na koniec pojawia się również czynnik nieprzewidywalny czyli miłość.
    Tego nie ma w bajce ale wynika z tego, że miłość to jest jedyny czynnik, który może zaburzyć porządek wszechświata. A przecież Bóg jest miłością, a człowiek jest stworzony na podobieństwo, itd. itp. …

    Sorry, EOT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tego, żeby jakikolwiek układ (system) stworzyć, nie jest potrzebna zupełna wiedza o jego stanie w każdej chwili, przeszłej, obecnej i przyszłej.

      Usuń
    2. @Marcin Is
      Już mi wcześniej życzliwy człowiek napisał prywatną wiadomość, że z tymi miskami to już Pan coś wcześniej wklejał i moje dywagacje są nietrafione :) Tak już zupełnie kończąc ten offtopik: my tu na blogu Pana Aleksandra bardzo się przykładamy do tego, co piszemy. A dociekliwości nigdy za wiele.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  64. Gdy życie zdarło z faceta już maskę,
    Gdy mu fasada rozwala się z trzaskiem,
    Gdy zza niej wyjrzy jak dupa z pokrzywy
    Pysk zły i obrzydliwy i pryśnie cały blef -
    O, wtedy chociaż się pragniesz powściągać
    Nie nasobaczyć i nie naurągać,
    Choć inwektywą żywą nie chcesz chlustać
    To same twe usta wykrzykną tobie wbrew:

    cd => klik :))

    J. Przybora - KSP


    Magierowski o Mazurek: Osoby, które mają problem z czytaniem, braki mogą uzupełnić w szkole.

    "Wczoraj Beata Mazurek skrytykowała nie tylko minister Annę Streżyńską, ale także wyraziła swoje zdanie na temat komunikacji pomiędzy Pałacem Prezydenckim a MON-em. Odpowiedział jej rzecznik Andrzeja Dudy.

    – Być może panowie powinni ze sobą częściej rozmawiać, a nie wymieniać kurtuazyjne listy, z których wynika tylko to, że potem się musimy tłumaczyć, czy tam iskrzy, czy tam nie iskrzy – stwierdziła wczoraj w rozmowie z Konradem Piaseckim, rzecznik PiS Beata Mazurek. []

    Uwaga ta musiała jedna nie spodobać się Andrzejowi Dudzie, ponieważ dzisiaj dyrektor Biura Prasowego prezydenta Marek Magierowski, w krytyczny sposób odpowiedział na apel Mazurek.

    – Według prezydenta Andrzeja Dudy pisemna forma kontaktu między urzędami zazwyczaj nie odpowiada tym osobom, które mają problem z czytaniem. Ten brak można uzupełnić w szkole – ocenił w rozmowie z serwisem Onet.pl Marek Magierowski."

    ==================================================

    Listonoszowi puszczają nerwy? ;)

    OdpowiedzUsuń
  65. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  66. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  67. Dobra wiadomość.

    "Prokuratura w całości wycofała kasację w sprawie prawomocnego wyroku dotyczącego płatnej protekcji przy weryfikacji oficera WSI. Oznacza to, że sprawa w przypadku Wojciecha Sumlińskiego jest całkowicie zamknięta a dziennikarz został prawomocnie uniewinniony"

    http://niezalezna.pl/97889-nasz-news-prokuratura-wycofala-kasacje-wojeciech-sumlinski-prawomocnie-uniewinniony-co-z-autor

    OdpowiedzUsuń
  68. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  69. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  70. Już nawet nie chcę powiedzieć w jaki pomarańczowy scenariusz się wpisuje owa nowa organizacja partyjna mająca być podobno konkurencją dla elwrów. Chyba że to tylko taka kolejna "strategiczna gra"(w co wątpię).Następne bowiem wygodne stołki będą znów cierpiętniczo-płaczliwe i nieskuteczne jak obecne przeciw wszystkim onym.

    OdpowiedzUsuń
  71. Aggiornamento...

    Czegóż to o nim się nie słyszało! Że wiosna Kościoła, że powiew czegoś tam ewangelizacyjnego, że...
    A to zwykłe dostosowanie się do warunków zlewaczałego świata. Mało było ofiar socjalizmu w różnych mutacjach, te sto milionów dekapitowanych nieszczęśników niczego "miłośników" mądrości wszelakiej nie nauczyło.
    Trzeba rzeczywiście wyjątkowej odporności na mądrość i byle kto jej nie doświadcza jak tylko wybrani kapłani i uczeni w piśmie.
    KEP podąża wciąż tym tropem i tym razem jednać nas chce z łajdactwem wszelkiego autoramentu. Ja już dziękuję, ja wysiadam. Czcijcie sobie dalej sami te dni judaizmu talmudycznego, czy dni islamu w Kościele, szerokiej drogi.... do zatracenia.


    OdpowiedzUsuń
  72. Moim skromnym zdaniem rozpoczęło się rozbijanie Podkomisji Smoleńskiej i to jest główny powód. Ataki na min. Macierewicza to przygrywka do większej i bardziej rozbudowanej akcji. Garść faktów.
    1. Sprawa Misiewicza - osoba mająca bardzo dużą wiedzę w temacie Smoleńska
    2. Sprawa Berczyńskiego
    3. Wypowiedzi opozycji totalnej o rzekomym dostępie członków Podkomisji do dokumentacji przetargowej na Caracale.
    4. Intensywna praca na rzecz dyskredytacji innych czołowych członków Podkomisji - vide artykuł "w Polityce" o dr Nowaczyku w spr. jego pracy zleconej na rzecz PGZ
    5. Najnowsza informacja - wyciągnięcie archiwalnych wpisów Marii Szonert -Binienda, aby zdyskredytować ją jako konsula honorowego - jest to pośredni atak na prof Biniendę - członka i w-ce przewodniczącego Podkomisji.

    Uderzają po kolei w osoby będące głównymi twarzami Podkomisji. Śmiałbym wyrazić przypuszczenie, że na tym nie koniec i pojawią się kolejne akcje wokół pozostałych osób związanych z Podkomisją.

    Główny powód - skończyło się stawianie hipotez, a zaczęło opisywanie faktów. Sprawa sięga głębiej niż tylko szukanie winy wśród kontrolerów. Nie chodzi tutaj o błędy popełnione przez stronę polską w trakcie przygotowywania wizyty w Katyniu, ale o celowe i zamierzone działania tzw. osób trzecich po stronie polskiej. Jeśli to zostanie ujawnione, czeka nas polityczny armagedon. Tego boją się najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Zgadzam się, ale czy nie uważa Pan, że początkiem końca podkomisji było postawienie na jej czele dr. Berczyńskiego, który we właściwym czasie udzielił "odpowiedniego" wywiadu komu trzeba?

      Usuń
    2. Rzeczywiście, obawiam się ze sprawa jest głębsza i trudno winić o to ministra. Być może chodziło o odpalenie bomby medialnej we właściwym czasie tzn w momencie gdy sprawy badawcze zajdą dalej, czego być moze się nie spodziewano, sądząc, że podkomisja po prostu nie da rady rozwiązać zagadki, nie dysponując wrakiem. Ale ostatnia prezentacja pokazała, że jest inaczej i to , moim zdaniem jest przełom, ale także sygnał dla uruchomienia akcji dyskredytowania podkomisji. Proszę pamiętać, że ze względu na obostrzenia prawne, podkomisja nie może ujawniać szczegółów badań, czy materiałów zastrzeżonych. Prezentacja pokazała wszem i wobec, że "wiemy więcej" niż mogłoby się wydawać. Zwłaszcza po bardzo długim milczeniu w tej sprawie. To "więcej" , czyli zajawki przeprowadzonych badać i ekspertyz wywołały panikę wśród niektórych, zwłaszcza, że materiały są bardzo mocne ( wbrew temu, co próbują społeczeństwu wmówić ścieki głównego nurtu i sprawdzeni w boju towarzysze dziennikarze, blogerzy i tzw autorytety)

      Nie mogę wprost odpowiedzieć, czy powołanie dr Berczyńskigo było początkiem końca podkomisji, ale z całą pewnością logicznym jest stwierdzenie, że środowisko polityczne i naukowe jest tak samo a nawet bardziej skażone wpływami tzw. służb i mało możliwe jest aby jeden człowiek, nawet z olbrzymią wiedza w tym temacie, był w 100% odporny na akcje z jakimi mamy w tej chwili do czynienia. A już na pewno nie jest w stanie w prosty sposób stwierdzić ilu ma realnie wrogów na swoim okręcie. Tym bardziej, że działania mogą być bardzo subtelne, a dywersja prowadzona za pomocą sztuczek znanych i wypracowywanych przez lata całe.

      Generalnie można założyć , że pewien procent środowiska obecnej władzy jest skażony. Zakładam, że może to być jeden z powodów niepublikowania aneksu - bo głowy mogą polecieć ze wszystkich stron sceny politycznej. Tak podpowiada mi logika i statystyka.

      Usuń
    3. Czy nie zechciałby Pan spojrzeć na mój komentarz z godz. 19:57 i odpowiedzieć, czy kontekst nie może być jeszcze szerszy?

      Fakt, że w "usuwanie" p. konsul Szonert - Biniendy zaangażował się pod błahym pretekstem Donald Tusk, potwierdza niedawne gorzkie słowa Pana Aleksandra:

      "Możemy się na to oburzać, zamartwiać lub drwić z tego. Dla mnie jest oczywiste, że tego rodzaju zdarzenia potwierdzają tezę o "wielkiej umowności" dzisiejszych konfliktów, sporów i walk rządu z tzw."opozycją". Nazywając rzecz po imieniu, powiedziałbym o politycznej mistyfikacji, w której my - wyborcy występujemy w roli ofiar sprawnego prestidigitatora. - AŚ => 26 kwietnia 2017 21:23

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    4. To gorzka prawda, o której pisze Pan Aleksander i przychylam się do jego opinii. Tym bardziej, że mam osobiste doświadczenia w temacie tej "umowności". Wysnuwam tezę, że tak na prawdę bycie członkiem partii - tej czy innej przestało już dawno mieć charakter ideowy, połączony z chęcią służenia społeczeństwu, a stało się jedynie sposobem na realizację własnych interesów.

      Krótko mówiąc, z małymi wyjątkami (i zapewne wiadomo, o kogo chodzi) nie dostrzegam na polskiej, "dużej" scenie politycznej prawdziwych mężów stanu, ludzi wielkich, którzy w pierwszej kolejności chcą Polsce służyć. A już na pewno brak takich ludzi w tzw "partyjnych dołach" gdzie koniunkturalizm łączy się niepodzielnie z różnymi biznesowo - polityczno - partyjnymi układankami, których celem jest władza i pieniądze. Cele te uzyskiwane sa za pomocą prostych ludzi, którzy głosując za pewną ideą, wybierają ludzi, którzy zręcznie nimi manipulują.

      Polityka to obecnie sposób na zarobek i wpływy - nic więcej niż tylko realizacja tzw prostej piramidy potrzeb. Proponowałbym aby zmienić obecny system w jednym tylko punkcie - wprowadzenie jedno kadencyjności mandatu posła, senatora, radnego. I tylko tyle.

      A w kwestii pojednania...

      Pojednania katów z ofiarami nie służą budowaniu jedności, tylko powodują brak rozliczenia jednych kosztem drugich, których sumieniem się manipuluje. Na to nie może być zgody, bo akt pojednania wymaga wcześniejszego aktu skruchy przed aktem wybaczenia.

      To nie może być tak jak w przypadku rodziców, którzy nakazują przeprosić się skłóconym dzieciom, choć nie zamierzają przyjąć do wiadomości, że winna jest tylko jedna strona, bo tak jest prościej W ten sposób wyrządza się krzywdę jednemu z dzieci.

      A szerszy kontekst... odbieram to co się w Polsce dzieje jako specyficzną formę wojny domowej na miarę naszych czasów, choć świadomość, że ona trwa jest w społeczeństwie nikła.

      Pozdrawiam również bardzo serdecznie.

      Usuń
  73. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  74. WYWIAD Z WAMPIREM

    Funkcjonariusze i byli esbecy demonstrują przed Sejmem. TRANSMISJA.

    Będziemy na miejscu z kamerą i spróbujemy zadać kilka niewygodnych pytań.


    =================

    Ucieszyłabym się, gdyby na miejscu ktoś spałował debili "z kamerą" i wywiadujące "panięki" z niezalezna.pl.

    Oprawców z katowni na Rakowieckiej też byście, tumany, "wywiadowali"???
    A to są tacy sami jak tamci, a kto wie, czy i nie ci sami.

    OdpowiedzUsuń
  75. Prof. A.Zybertowicz:
    "Znam fragmenty aneksu z czasów, kiedy był on opracowywany. Nie było w nich tych motywów, o których mówi pan minister Macierewicz. [...] I prezydent Duda pamięta opinię Lecha Kaczyńskiego, którą także publicznie ujawniono, a która zgłaszała poważne zastrzeżenia. Prezydent Duda nie podjął decyzji, jak dalej będzie procedował za raportem. Sprawa była rozważana, ale nie podjął decyzji. Nie jest ona zamknięta, ale argumenty Lecha Kaczyńskiego są na razie argumentami, które ukierunkowują jego stosunek do aneksu..."

    http://wpolityce.pl/polityka/337773-prof-zybertowicz-o-aneksie-do-raportu-wsi-argumenty-lecha-kaczynskiego-ukierunkowuja-stosunek-prezydenta-dudy

    I wszystko jasne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Kazimierzu,

      Głos doradcy prezydenta Dudy, zupełnie już mnie nie dziwi.

      "Uzgadniacze" pójdą na każde ustępstwo, posuną się nawet do insynuacji w stosunku do Macierewicza (kto pamięta lepiej - ten, który sporządził ostateczną wersję dokumentu, czy ten, który uczestniczył w opracowywaniu jego "fragmentów"?)

      ANEKS I ZBIÓR ZASTRZEŻONY NALEŻY ZAKOPAĆ NA METR WGŁĄB!

      Bo ludzi, tak jak "przelanej żołnierskiej krwi"*, nie wolno, nieprawdaż, dzielić!
      _____________________________________________________

      *leitmotiv dzisiejszych wystąpień czerwonych generałów i ... prezydenta Dudy.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
    2. Wychodzi na to, że ten "czarnowidz" A.Ścios, znowu miał rację.

      Pozdrawiam Panią, jak również Gospodarza.

      Usuń
  76. Jest tyle sił w narodzie,
    jest tyle mnogo ludzi...


    Aleksander Ścios & All

    Uderzająca koincydencja między rozmową na Twitterze S. Cenckiewicza (o prezydencie czczącym dziś w Siekierkach forsowanie Odry w 1945) KLIK

    => Łukasz Kazimierczuk? @LukaszSlim

    Ciekawe co by Komorowski napisał?

    => Sławomir Cenckiewicz? @Cenckiewicz

    to samo


    - a niedawnym "zamyśleniem się" pana Marcina Ís na tym blogu:

    Jak sobie pomyślę, że przecież Komorowski też by się komunikował z min. Macierewiczem za pomocą listów i TVNu to mi się śmiać chce…"

    =================================================

    Wielu, wielu nas myśli podobnie. . .
    To pewnie znów (tym razem) nie wystarczy,
    ale pomimo wszystko, podnosi na duchu. :)

    Pozdrowienia dla Autora, PT Kolegów z blogu i dla prof. Cenckiewicza,
    jeżeli oczywiście zagląda i tu, a nie tylko na Twittera Aleksandra Ściosa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Aleksandrze,

      Informuję, że opublikowanie dziś komentarza na "Bezdekretu"
      graniczy niemal z cudem i jest zajęciem dla katorżnika. :))

      Pozdrawiam

      Usuń
  77. I wpadają adjutanty,
    Adjutanty Paszkiewicza,
    I proszą go: »Jenerale
    Poddaj się... nie giń tak marnie«
    Na kolana przed nim padli,
    Jak ojca własnego proszą:
    »Oddaj szpadę Jenerale
    Marszałek sam przyjdzie po nią...«

    »Nie poddam się wam panowie —
    Rzecze spokojnie staruszek —
    Ani wam, ni marszałkowi
    Szpady tej nie oddam w ręce,
    Choćby sam Car przyszedł po nią,
    To stary — nie oddam szpady,
    Lecz się szpadą bronić będę,
    Póki serce we mnie bije.

    Choćby nie było na swiecie
    Jednego już nawet Polaka,
    To ja jeszcze zginąć muszę
    Za miłą moją ojczyznę,
    I za ojców moich duszę
    Muszę zginąć... na okopach,
    Broniąc się do śmierci szpadą
    Przeciwko wrogom ojczyzny.

    J. Słowacki =>Sowiński w okopach Woli



    Panie Aleksandrze,

    Dzisiaj prezydent III RP, wraz z Episkopatem III RP i czerwonymi generałami PRL/III RP, po raz trzeci każą nam się jednać z wrogami i zdrajcami ojczyzny. Nie wystarczył, jak widać, hołd lenny z 18 kwietnia 2010, podczas pogrzebu poległych w Smoleńsku Lecha i Marii Kaczyńskich ani haniebne "Pojednanie narodów Polski i Rosji" ogłoszone 17 sierpnia 2012 przez KEP i Cyryla I (=>TEKST I). Musimy się jednać do skutku. A kto się będzie sprzeciwiał (i np. zanadto nastawał na wyjaśnienie Zamachu), zostanie okrzyknięty złym katolikiem, odsądzony od patriotyzmu, i wtrącony w otchłań "fundamentalizmu-nacjonalizmu". (=>TEKST II).

    Już parę miesięcy temu przewidywał Pan, że także za rządów "Dobrej Zmiany" nastąpi nieuniknione "ocieplenie" stosunków polsko rosyjskich. Pomimo wszystko - niedowierzanie i SZOK!

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Po raz trzeci, a zatem może starczy i nadchodzi czas radykałów. Wszak do trzech razy sztuka, ale...może też być nosił wilk razy kilka ponieślim i wilka.

      Grać wsiadanego!

      Serdeczności

      Usuń
  78. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  79. Panie Prezydencie Duda! Cieszymy się, że troskę okazuje Pan w sprawach bezpieczeństwa militarnego i koresponduje Pan take aktywnie z MON. Od 2015 roku Polonia amerykańska zabiega u Pana i u MSZ o niezwłoczną wymianę personelu dyplomatycznego i konsularnego. Czy Pana nie niepokoi taka opiszałość w usuwaniu PZPR'owców, UW'odzicieli, czy PO'wców przez "dobrą zmianę"?

    Jeśli tak, to warto jakąś korespondencję ujawnić w tej sprawie, może w TVN24?

    My wciąż czekamy...

    OdpowiedzUsuń
  80. Bardzo trudno jest mi przyjac do wiadomosci , ze Kaczynski sie uklada z tymi ktorzy zabili jego brata i chcieli zabic jego gdyby pojechal.

    OdpowiedzUsuń